Wielu posiadaczy książeczek nie może zaspokoić swych potrzeb mieszkaniowych, bo nie są w stanie spełnić skomplikowanych wymogów uzyskania premii gwarancyjnej. Kwestia książeczek powinna zostać definitywnie rozwiązana na drodze ustawowej - uważa Rzecznik. Bez zmiany przepisów likwidacja ostatnich książeczek potrwa jeszcze ponad 40 lat.
Adam Bodnar wystąpił do prezesa Zarządu PKO Banku Polskiego S.A. Zbigniewa Jagiełły w sprawie problemów właścicieli książeczek mieszkaniowych z PRL. Poprosił go m.in. o wyjaśnienie kwestii niskiego oprocentowania wkładów zgromadzonych na książeczkach oraz opłat pobieranych przez bank za obsługą i likwidację książeczek.
Nierozwiązany problem osób dysponujących książeczkami mieszkaniowymi - a jest ich ponad milion - pozostaje od wielu lat przedmiotem zainteresowania kolejnych Rzeczników. Adam Bodnar 15 stycznia 2018 r. wystąpił w tej sprawie do Prezesa Rady Ministrów.
Do Biura RPO nadal wpływają skargi od posiadaczy książeczek i od Krajowego Stowarzyszenia Posiadaczy Książeczek Mieszkaniowych PKO BP. Podnoszą oni, że w związku z utratą wartości wkładów, wskutek występującej w Polsce w latach 80. i w początku lat 90. wysokiej inflacji, nie są w stanie odzyskać zgromadzonych oszczędności w realnej wartości. Choć wkłady objęte były gwarancją realnej wartości, to obecnie wypłacane lub wyliczone środki wraz z premią gwarancyjną i odsetkami stanowią jedynie równowartość 1-2 m kw. ceny rynkowej mieszkania.
Obecnie jedynym uprawnieniem właścicieli książeczek jest prawo do premii gwarancyjnej. Można ją uzyskać w przypadku realizacji jednego z kilkunastu wskazanych celów mieszkaniowych. Obywatele skarżą się RPO, że każdy rok utrzymywania książeczki powoduje kolejne straty. Nadal nie mogą zrealizować książeczki na zaspokojenie swoich potrzeb mieszkaniowych, bowiem nie są w stanie zrealizować żadnej z czynności uprawniającej do uzyskania premii, a jednoczenie wysokość premii systematycznie maleje.