W czasach PRL władze zachęcały ludzi do oszczędzania na mieszkanie na tzw. książeczkach mieszkaniowych. Po uskładaniu wkładu na mieszkanie spółdzielcze właściciel książeczki mógł liczyć na dodatkową premię – tzw. gwarancyjną. System zawalił się jednak w kryzysie gospodarczym lat 70. i 80. Wkład zgromadzony na książeczce nie starczał już na mieszkanie. W III RP można już było dzięki książeczce sfinansować część wydatków, np. na wykup mieszkania czy wymianę okien.
Czytaj też: Bodnar do Morawieckiego: co zrobić z książeczkami mieszkaniowymi
Z tej możliwości nie skorzystało jednak do tej pory ponad milion osób. Mają prawo do premii, ale wydatki mieszkaniowe, jakie planują, nie są podstawą do jej wypłaty.
RPO proponuje, by zastanowić się, na jakie jeszcze cele mieszkaniowe można by uzyskać premię – czy może być to np. wymiana pieca albo dostosowanie mieszkania do potrzeb osób starszych. RPO zajmuje się tą sprawą od ponad dwóch lat. Nadal dostaje skargi od rozgoryczonych obywateli, którzy od kilkudziesięciu lat mają niezrealizowane wkłady na książeczce mieszkaniowej i nie mogą skorzystać z premii gwarancyjnej.
W dotychczas prowadzonej korespondencji minister infrastruktury i rozwoju zapewniał, że problem wkładów zgromadzonych na książeczkach mieszkaniowych jest przedmiotem uwagi resortu i rozważane są różne koncepcje rozwiązania tej kwestii. „W najbliższym czasie" miały być ustalone nowe kierunki realizacji istotnych dla segmentu mieszkalnictwa działań. Niestety, brak na ten temat ogólnie dostępnych informacji. Bez odpowiedzi pozostało także pismo RPO z 6 lutego 2019 r. do ministra z prośbą o informację, czy i ewentualnie jakie ostatecznie działania zostaną podjęte w sprawie.