Pod koniec grudnia 2008 r., gdy już za kilka dni upływał ostateczny termin składania wniosków o rekompensatę za tzw. mienie zabużańskie, pięciu spadkobierców właścicieli takich nieruchomości w dawnym województwie tarnopolskim wystąpiło do wojewody małopolskiego o wydanie decyzji, potwierdzającej ich prawo do świadczenia. Domagali się ustawowych 20 proc. za mienie, pozostawione na terenie dzisiejszej Ukrainy.
Czytaj także: Zawieszenie eksmisji lokatora ze sprywatyzowanej kamienicy
Wniosków napłynęło w całej Polsce około 100 tys. Zgodnie z ustawą z 2005 r. o realizacji prawa do rekompensaty z tytułu pozostawienia nieruchomości poza obecnymi granicami RP, zwaną ustawą zabużańską, od początku jej obowiązywania wypłacono już przeszło 73 tys. rekompensat na kwotę prawie 4,5 mld zł. Decyzję potwierdzającą prawo do takiego świadczenia wydają wojewodowie.
Wniosek bez dowodów
Wniosek, złożony do wojewody, chociaż dotyczył kilkudziesięciu nieruchomości, należących do szeregu osób już nieżyjących, nie zawierał jednak, poza pełnomocnictwem, żadnych innych dokumentów. Tymczasem samo tylko wyliczenie w art. 6 ustawy zabużańskiej niezbędnych dowodów, w tym zwłaszcza dokumentów, poświadczających pozostawienie nieruchomości poza obecnymi granicami RP, m.in. dokumentów z archiwów państwowych dawnych republik ZSRR, zajmuje kilkanaście punktów tego przepisu. Gdy więc wojewoda wezwał spadkobierców do uzupełnienia wniosku, oświadczyli, że wobec trudności w uzyskaniu części niezbędnych dokumentów i konieczności przeprowadzenia postępowań spadkowych, nie są w stanie dotrzymać 6-miesięcznego terminu, przewidzianego w ustawie zabużańskiej. Przewidują jednak, że zmieszczą się w terminie jednego roku.
W tej sytuacji wojewoda wskazał na możliwość zawieszenia postępowania na wniosek stron. Wtedy będzie więcej czasu na przedłożenie koniecznej dokumentacji.