Organizacja walcząca o ochronę dzikich koni w USA, AWHC, twierdzi, że administracja "wykorzystuje lukę prawną", co może zakończyć się śmiercią tysięcy koni.
Służba leśna w oświadczeniu przekazanym lokalnej gazecie informuje, że wyłapywanie koni ma na celu zmniejszenie nadmiernie licznej populacji ich stad. "Na tym terenie powinno być od 206 do 402 tych zwierząt, a mamy niemal 4 tysiące koni" - pisze w oświadczeniu nadzorująca park narodowy Modoc Amanda McAdams.
McAdams dodaje, że w parku jest za mało pożywienia i wody dla blisko 4 tysięcy koni.
AWHC alarmuje jednak, że chociaż Służba Leśna zazwyczaj przestrzegała polityki Departamentu Spraw Wewnętrznych USA zakazującej sprzedaży dzikich koni do rzeźni, ale "administracja Trumpa zmienia tą politykę". Powód? Służba Leśna przeszła pod kontrolę Departamentu Rolnictwa, który nie ma wewnętrznych regulacji zabraniających sprzedaży dzikich koni do rzeźni.
Rzecznik Służby Leśnej USA, Ken Sandusky, w oświadczeniu przekazanym "The Sacramento Bee" podkreśla, że władze postarają się, by jak najwięcej wyłapanych koni znalazło właścicieli. Dodaje jednak, że mimo wysiłków administracji nie należy się spodziewać, że znajdą właścicieli dla wszystkich złapanych koni.