Z poczuciem humoru między poetkami i poetami bywa różnie. Z reguły chcą oni zostać zapamiętani jako twórcy jak najbardziej poważnych utworów, w których w niepowtarzalny, czyli jedyny w swoim rodzaju sposób – najchętniej aforystyczny – mówią o sprawach fundamentalnych tak, jak nikt inny przed nimi.
Wyjątkiem od tego była Wisława Szymborska, noblistka z roku 1996, która nie tylko miała poczucie humoru, czego wyraz dawała już to w twórczości, już to w codziennym życiu, ale także z wielkim zapamiętaniem przyjaźniła się z ludźmi, którym dobry humor dopisywał. Efektem tego jest tzw. liryka niepoważna, jaką poetka zaczęła publikować dopiero po Noblu.
Od wódki rozum krótki
Tom „Zabawy literackie” – opatrzony kompetentnym posłowiem Joanny Szczęsnej (współautorki, wraz z Anną Bikont, biografii „Pamiątkowe rupiecie”) – ukazuje się w takim samum opracowaniu edytorskim, jak ogłoszone na początku tego roku monumentalne, blisko osiemsetstronicowe „Wiersze wszystkie”, co oznacza, że liryka pisana ku uciesze jest w dorobku tej autorki równie ważna, jak ta powstała ku refleksji. Kto chce poznać fenomen Szymborskiej, musi znać obydwa tomy, bez dyskusji. Zwłaszcza że – co wynika z juweniliów otwierających „Zabawy literackie” – skłonność do śmiechu miała już jako kilkuletnia dziewczyna, bo to właśnie wykazują dziecięco-młodzieńcze wierszyki adresowane do rodziców.
Czytaj więcej
Przy okazji Międzynarodowego Dnia Poezji polska noblistka pojawiła się w wersji… figurki Lego.
Część utworów zebranych w książce znamy z wcześniejszych publikacji, już to w tomie „Rymowanki dla dużych dzieci” z 2003 r., i w tomie „Błysk rewolweru” z 2013 r.Wiele z nich drukowanych było w okazjonalnych edycjach, teraz ukazują się pod jedną okładką, dzięki czemu mamy szansę z jednej strony docenić skalę i znaczenie twórczości purnonsensowej autorki „Końca i początku”, natomiast z drugiej – pośmiać się razem z nią. Bo też jej dowcip jest wyszukany i zaskakujący. Owszem niekiedy dosadny, jednak zawsze wyrafinowany, by nie powiedzieć – elegancki: „Lepszy Rydzyk na antenie, / niż ten tatar po przecenie”.