Zmarły w lipcu 2000 r. wybitny pisarz, znawca Rosji oraz stosunku Zachodu do tego kraju, więzień łagrów, autor „Innego świata” tak powiedział o Putinie: „A najbardziej mi się nie podoba, kiedy widzę to, że zaczynają kochać Putina. On coraz bardziej im się podoba (...) widzę te typowe odruchy, które są dla mnie zmorą, ponieważ budzą wspomnienia przeszłości (…) Widzę tego błazna Tony Blaira, który obskakuje Putina, nie normalnie ściska rękę (…) tylko obskakuje go ze wszystkich możliwych stron, i patrzę na twarz Putina, który się uśmiecha z lekką ironią, słuszną zresztą. To jest déjà vu, przecież w końcu pamiętam historię. Mieszkałem przez pewien czas w Londynie, byłem bardzo zaprzyjaźniony z posłem socjalistycznym Adamem Ciołkoszem, który co pewien czas chodził do swoich przyjaciół, przywódców z Labour Party. Przychodził z takich zebrań przerażony, bo większość tych ludzi sądziła, że Polska to jedynie odmiana rosyjskiego szczepu. (...) Jednak upiory przeszłości powoli się budzą” – mówił podczas spotkania z redakcją „Więzi” na miesiąc przed śmiercią.
Niesamowicie po agresji na Ukrainę brzmi fragment dotyczący Praskiej Wiosny.
Zaś najważniejsze źródło przemyśleń o Rosji w zakończonej właśnie przez Wydawnictwo Literackie edycji „Dzieł zebranych” stanowią „Inny świat” oraz „Dziennik pisany nocą”.
„Plus Minus”
Pisarz, komentując spory sowietologów, nie miał złudzeń: „Sęk w tym, że ZSSR nie posiada żadnej »podwójnej natury«, a mówienie o niej jest taką samą stratą czasu jak wykłócanie się (…) czy w ogromnym sowieckim pasztecie państwowym wół jest rosyjski, a zając komunistyczny. ZSSR, jak przystało na państwo totalitarne, posiada jedną tylko naturę: sowiecką. Nie pozostawia ona marginesu dla ugodowej Realpolitik krajów zwasalizowanych i narodów podbitych”. Przestrzegał też przed optymizmem w sprawie Rosji: „Należy brać w rachubę i wykorzystywać luz sowieckiej pieriestrojki (dla mnie pieredyszki), nie należy natomiast rozgrzewać siebie i innych do rychłego powitania ucieleśnionej nareszcie »dobrej nowiny« ze Wschodu”.
Niesamowicie po agresji na Ukrainę brzmi fragment dotyczący Praskiej Wiosny. Tuż przed inwazją na Czechosłowację prezydent Jugosławii Josif Broz Tito przyjechał do Pragi. Przywódcę Czechosłowacji Aleksandra Dubčeka zapytał: „Kiedy zamierzacie ogłosić powszechną mobilizację?”. Gdy Dubcek zmienił temat, Tito skrócił pobyt w Pradze, dodając: „Nie mamy tu już nic do roboty”. Zełenski ma jej pełne ręce.