Tekst z archiwum tygodnika "Przekrój"
Na szczęście w grze jest błąd, który powoduje, że 256. poziom jest nie do przejścia – gdyby nie to, dałoby się w nią tłuc w jakąś koszmarnie ogłupiającą nieskończoność. Koszmarnie ogłupiającą, bo poszczególne poziomy można od siebie odróżnić wyłącznie po lekturze opisu gry. Są do siebie tak podobne, że katatonia gwarantowana. A że nie brak takich, którzy potrafią w to grać godzinami? W gruncie rzeczy nie ma co się dziwić.
Historia zna ludzi, którzy z własnej woli siedzieli dwa lata we francuskich okopach czy przez pół roku walczyli o Stalingrad. W porównaniu z tym uganianie się pyzatym Picmanem po labiryncie może być całkiem przyjemne. Mniej więcej tak jak granie w kropki czy obgryzanie paznokci. Niektórzy obgryzają, ale nikt tego nie świętuje. Pacman jest tak nudny, że firma Crystal Sky, która chciała udowodnić, że na jego podstawie można zrobić film, musiała dać sobie spokój.
Historia bohaterów gier komputerowych jest jeszcze młoda, mimo to roi się w niej od legend. Niektóre są równie tragiczne jak Pacman.
Lecą podpalić ci dom