Nie czekając na wynik negocjacji w Kairze, izraelskie czołgi dotarły we wtorek do przejścia granicznego w pobliżu Rafah po palestyńskiej stronie Strefy Gazy. Armia przejęła kontrolę nad jedyną drogą łącząca strefę z Egiptem. Tym samym wstrzymane zostały dostawy pomocy humanitarnej z południa.
Nie jest jasne, czy to początek pełnoskalowego ataku na południowy rejon Strefy Gazy, czy też forma nacisku na Hamas w czasie negocjacji. Jedno jest pewne – operacja ta oznacza tysiące ofiar cywilnych dopełniających tragiczną statystykę ponad 34 tys. zabitych Palestyńczyków. Przebywa tam ponad milion osób i większość nie jest gotowa do ewakuacji, czego żądają izraelskie władze.
Czytaj więcej
Holenderska policja zakończyła propalestyńską demonstrację na uniwersytecie w Amsterdamie we wtorek nad ranem, aresztując wcześniej 125 osób. W czasie akcji doszło do starć protestujących z policjantami - podają holenderskie władze.
Beniamin Netanjahu odrzuca międzynarodowe naciski na Izrael
Przed podjęciem ofensywy na Rafah ostrzega Izrael nie tylko amerykańska administracja, lecz także niemal cała społeczność międzynarodowa na czele z ONZ. Premier Beniamin Netanjahu odrzuca międzynarodowe naciski i przemawiając w niedzielę potwierdził prawo Izraela do walki ze „ludobójczymi wrogami”. Zapewnia, że nie zrewiduje planów ataku na Rafah.
Tym niemniej izraelski rząd nie wycofał się całkowicie z negocjacji w Kairze, wysyłając tam we wtorek delegację. Warunki, z jakim przybyła, nie są znane. Strona izraelska odrzuca jednak zdecydowanie projekt porozumienia wypracowany przez negocjatorów Egiptu i Kataru i zaakceptowany przez Hamas. Zakłada on realizację trójstopniowego planu, którego kluczowym elementem miałoby być wprowadzenie „trwałego spokoju” w Strefie Gazy. Sformułowanie to zostało uzgodnione z Wiliamem Burnsem, dyrektorem CIA.