Tuż po rozpoczęciu wojny, wywołanej wielkim terrorystycznym atakiem Hamasu na Izrael z października, pojawił się pomysł usunięcia Palestyńczyków ze Strefy Gazy. Zaczęli go głosić publicyści i aktywiści izraelskiej skrajnej prawicy oraz środowiska osadników.
Deportacja i powrót
Były różne wersje – nadal są – usunięcia części albo całości (ponad 2 milionów ludzi), na zawsze albo czasowo, dobrowolnie lub nie, na sąsiadujący ze strefą egipski Synaj czy na zatroskany losem palestyńskich cywilów Zachód.
Czytaj więcej
Czy nawoływanie do ludobójstwa Żydów przekracza granice wolności słowa? Zdaniem rektorów elitarnych amerykańskich uczelni odpowiedź brzmi: to zależy.
Wraz z pomysłem wysiedlenia Palestyńczyków wznoszono hasła powrotu osadników żydowskich do Gazy. Do 2005 roku było ich w strefie niemal 9 tysięcy, zostali stamtąd usunięci, wielu siłą, na rozkaz izraelskiego premiera Ariela Szarona. Wydawało się, że nigdy nie wrócą. Grupa osiedli nosiła nazwę Gusz Katif, teraz odżyła.
W ostatnich dniach oba hasła – deportacji Palestyńczyków, zwanej oficjalnie raczej delikatnie „transferem”, i przywrócenia osadnictwa żydowskiego – wygłaszali ministrowie skrajnie prawicowego rządu Beniamina Netanjahu.