„Rosyjska piechota umocniła się za linią kolejową (która do tej pory stanowiła ukraińską linię obrony – red.), zbierają siły do rozszerzenia przyczółka i ataku na zakłady koksochemiczne w Awdijiwce. A to kluczowy kompleks obiektów, kontrolujących podejścia do miejscowości. Zdobycie zakładów będzie oznaczać stopniowy, ale nieuchronny upadek obrony i zajęcie miasta (przez Rosjan)” – przestrzega ukraiński ekspert wojskowy Juryj Butusow.
Zarówno on, jak i były doradca administracji ukraińskiego prezydenta Ołeksij Arestowycz twierdzą, że za Awdijiwką „żaden z dowódców nie zbudował tyłowej pozycji obrony i okopywać się trzeba teraz, gotowych pozycji nie ma”.
Czytaj więcej
Donald Trump mówił, że jeśli w 2024 r. ponownie zostanie prezydentem USA, zakończy wojnę Rosji z Ukrainą w 24 godziny. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zaprosił Trumpa do Kijowa.
Jeśli tak, to powtarza się sytuacja z Bachmutu, gdzie ukraińskie wojska też nie miały zapasowej linii obrony i po upadku miasta musiały ryć okopy w gołym polu. W przeciwnym przypadku rosyjska armia może posunąć się daleko w głąb ukraińskich pozycji.
– Na skrzydłach miasta rosyjskiej armii udało się dość poważnie posunąć się do przodu zarówno na północy, jak i południu. Na północy nie udało się jej jeszcze przeciąć głównej trasy łączącej Awdijewkę z zapleczem, ale są trzy kilometry od niej. A na wojnie trzy kilometry oznacza, że na drogę wszystko dolatuje. Nie tylko z artylerii dalekiego zasięgu, ale i ze zwykłych moździerzy. To bardzo poważny problem dla naszych obrońców – wyjaśnia były żołnierz ukraińskiego batalionu Ajdar Jewhen Dykij.