W piątek szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn zarzucił oddziałom rosyjskiego wojska zaatakowanie obozu jego najemników i spowodowanie wielu ofiar. Prigożyn zapowiedział "przywrócenie sprawiedliwości" w armii Rosji.
Bunt Prigożyna
W nocy z piątku na sobotę wagnerowcy zajęli kwaterę główną Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem, a następnie rozpoczęli rajd w kierunku Moskwy. W związku z wydarzeniami orędzie do narodu wygłosił prezydent Rosji Władimir Putin, który mówił o "zdradzie" i "ciosie w plecy".
Czytaj więcej
Doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak skomentował bunt Jewgienija Prigożyna i marsz wagnerowców na Moskwę. - Chcielibyśmy trochę innych rezultatów - powiedział.
W sobotę wieczorem Prigożyn ogłosił koniec marszu i wycofanie swoich oddziałów. Tłumaczył, że chce uniknąć rozlewu krwi. Negocjacje na linii Kreml-Prigożyn toczyły się za pośrednictwem rządzącego Białorusią Aleksandra Łukaszenki. Rzecznik Władimira Putina Dmitrij Pieskow przekazał, że szef Grupy Wagnera ma wyjechać na Białoruś, a sprawa karna przeciwko niemu zostanie umorzona.
Gen. Skrzypczak komentuje marsz wagnerowców na Moskwę
W niedzielę wydarzenia w Rosji skomentował w rozmowie z Polską Agencją Prasową gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych. Ocenił, że sytuację prowokowały "działania rządu na Kremlu, a głównie wojskowych", ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu oraz szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej Walerija Gierasimowa.