Rosyjskie dowództwo próbuje odciągnąć te ukraińskie rezerwy ze strefy walk na południu, dlatego prawdopodobnie wydało rozkaz ostrzeliwania wszędzie ukraińskich pozycji. Pociski spadają nie tylko na froncie, ale także na miejscowości wzdłuż całej granicy rosyjsko-ukraińskiej. Rosjanie nie robią wyjątku nawet dla terenów zlanych powodzią, ostrzeliwują m.in. w Chersoniu dzielnice, które nadal są podtopione. Ale i w nadbrzeżnych wioskach giną mieszkańcy od rosyjskiego ostrzału. Zabijani są też wolontariusze niosący pomoc powodzianom.
Think tank: Kolejny rajd rosyjskich ochotników na terytorium Rosji
"Pododdziały rosyjskich, proukraińskich Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego i Legionu 'Wolność Rosji' przeprowadziły kolejny rajd na terytorium obwodu biełgorodzkiego i mają nadal działać po rosyjskiej stronie granicy" - pisze w swojej analizie waszyngtoński think tank, Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Jednocześnie Rosjanie sami boją się ewentualnych ukraińskich ataków, np. na obwód biełgorodzki (tak jak ostatnio na przełomie maja i czerwca), dlatego wysyłają tam nowe oddziały. Wywołały one przerażenie mieszkańców. „Włamali się do naszych domów, jedne z drzwi wyłamali łomem. (…) Wszystkie nasze rzeczy rozrzucone, szukali małych i wartościowych przedmiotów, co znaleźli, to ukradli. W jednym z domów rozbito telewizor i połamano meble. Mieszkali tam żołnierze, wszędzie są ich ślady. Na podwórku znaleźliśmy dwa rowery ukradzione sąsiadom” – skarżyli się mieszkańcy Nowoj Tawołżanki do gubernatora obwodu.
Gdy o wioskę toczyły się walki, wtedy uciekli ze swych domów. Teraz wrócili i znaleźli wszędzie ślady po swoich żołnierzach, którzy w obwodzie biełgorodzkim zachowują się tak, jak na podbitych częściach Ukrainy.
„Zabrudzili toalety i całe domy. (Na podwórko) wystawione są meble, wyraźnie szykują je do wywiezienia (…) prosimy ochronić nasze domy od dalszego rozgrabiania” – piszą do gubernatora.
Władimir Gładkow nic nie odpowiedział, ale do obwodu zaczęły przybywać kolejne rosyjskie oddziały, tym razem kadyrowcy z Czeczenii. – Kadyrowcy powinni tam zajmować się tym, co umieją najlepiej: panować nad terenem, gdzie tak naprawdę operują oddziały partyzanckie. Może im się to uda. Ale szczerze mówiąc, tam jest straszny chaos – Aleksandr Czerkasow z Memoriału opisał dziennikarzom, co wojska Kadyrowa będą robić w obwodzie graniczącym z Ukrainą.