Czy Putin ponownie chce uderzyć na Kijów? Wszyscy obawiają się rosyjskich rezerw

Czy Władimir Putin szykuje kolejną ofensywę, czy jego armia ma na to siły? A może tylko gra o jak najlepsze warunki zawieszenia broni?

Publikacja: 19.12.2022 03:00

Ukraińskie oddziały w okolicach miasta Łyman w obwodzie donieckim

Ukraińskie oddziały w okolicach miasta Łyman w obwodzie donieckim

Foto: AFP

– Rosjanie robią wszystko, co mogą, by nie pozwolić nam się przegrupować. Chcą znów uderzyć – mówił tygodnikowi „The Economist” dowódca ukraińskiej armii gen. Wałerij Załużny.

Rosyjski prezydent zachowuje się, jakby chciał to potwierdzić. Po raz pierwszy od początku wojny zbliżył się do strefy jej prowadzenia i przyjechał do sztabu swojej armii atakującej Ukrainę. A w poniedziałek – w przeddzień swego ulubionego święta, czyli Dnia Czekisty (dzień funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa) – przyjedzie na Białoruś, po raz pierwszy od 2019 roku.

Według ukraińskich dowódców Rosjanie mogą ruszyć do przodu od połowy stycznia do połowy marca

Na Białorusi stacjonuje kilka tysięcy rosyjskich żołnierzy, w trakcie nalotów na Ukrainę startują stamtąd samoloty, by odciągnąć uwagę, bo same nie biorą udziału w atakach. Ale Aleksander Łukaszenko wymiguje się od wysłania armii do inwazji. Ukraińscy dowódcy obawiają się jednak, że to może się zmienić pod naciskiem Putina.

– (Wokół Kijowa) stworzono solidną obronę, tam są doświadczeni dowódcy. (…) Na ich czele stoi generał Serhij Najew, który tworzył obronę na wschodzie naszego kraju – mówi były zastępca szefa ukraińskiego sztabu generalnego gen. Ihor Romanenko.

Najew rzeczywiście dowodził budową linii umocnień, którą teraz bez skutku piąty miesiąc szturmują Rosjanie, a na początku wojny dowodził ich obroną.

W Kijowie obawiają się, że atak z Białorusi może nastąpić dalej na zachodzie, by przeciąć ukraińskie linie komunikacyjne z państwami NATO. Według ukraińskich dowódców Rosjanie mogą ruszyć do przodu – niezależnie od tego, na jakim są odcinku frontu – od połowy stycznia do połowy marca. Wcześniej nie będą gotowi, później zaś zaczną się roztopy utrudniające (a w przypadku północnej Ukrainy, szczególnie rejonów graniczących z Białorusią, uniemożliwiające) użycie ciężkiej broni.

Czytaj więcej

Kaczyński: Wiedzieliśmy, że wojna wybuchnie. Prezes PiS mówił o „maskirowce”

Były dowódca amerykańskiej armii w Europie gen. Ben Hodges uważa, że generał Załużny myli się i Rosjanie nie będą w stanie zaatakować nawet w lutym. – Problem w tym, że generał Hodges może do lutego zmienić zdanie, a Załużny nie może pozwolić sobie na błąd – zgryźliwie zauważył jeden z ukraińskich wojskowych.

Wszyscy obawiają się rosyjskich rezerw zebranych w trakcie mobilizacji. Sam Putin mówił na początku grudnia, że dotychczas do strefy działań wojennych wysłano tylko połowę z 300 tys. zmobilizowanych. Pozostali się szkolą. Ukraińcy podejrzewają, że Kreml chce sformować z nich potężną grupę uderzeniową, nie zważając na braki uzbrojenia, a nawet amunicji.

Ci, którzy nie zostali wyszkoleni, ale już wysłani do okopów, cały czas atakują Bachmut. – Lezą i lezą, jak karaluchy. Grupami po 30 ludzi. Gdy ich zabijemy, natychmiast wyłażą następni – opowiada jeden z ukraińskich obrońców. Mimo ogromnych strat nie wydaje się, by rosyjska armia zamierzała przerwać ataki.

Sam Putin podtrzymuje to przekonanie. „New York Times” cytował wypowiedzi Rosjan w trakcie rozmów z szefem CIA Williamem Burnsem (prawdopodobnie ze spotkania w połowie listopada w Stambule, gdzie Amerykanin rozmawiał z szefem rosyjskiego wywiadu Siergiejem Naryszkinem). Rosjanie powiedzieli szefowi Agencji, że „Putin gotów jest poświęcić 300 tys. żołnierzy”, by pokonać Ukrainę.

Czytaj więcej

Premier Ukrainy: Apelujemy o pomoc w zapobieżeniu ludobójstwu naszego narodu

W tej sytuacji amerykańscy dowódcy zaczynają domagać się zwiększenia pomocy Ukrainie. – Ona musi znokautować rosyjską armię. Następnym krokiem powinno być zaopatrzenie Ukraińców w ofensywne technologie: czołgi, rakiety dalekiego zasięgu, drony bojowe – uważa emerytowany generał Barry McCaffrey.

– Rosjanie robią wszystko, co mogą, by nie pozwolić nam się przegrupować. Chcą znów uderzyć – mówił tygodnikowi „The Economist” dowódca ukraińskiej armii gen. Wałerij Załużny.

Rosyjski prezydent zachowuje się, jakby chciał to potwierdzić. Po raz pierwszy od początku wojny zbliżył się do strefy jej prowadzenia i przyjechał do sztabu swojej armii atakującej Ukrainę. A w poniedziałek – w przeddzień swego ulubionego święta, czyli Dnia Czekisty (dzień funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa) – przyjedzie na Białoruś, po raz pierwszy od 2019 roku.

Pozostało 87% artykułu
Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku
Konflikty zbrojne
Rosja chce mieć drugą armię świata. Czy Putin szykuje się do długiej wojny?
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Konflikty zbrojne
Wybuchające pagery w Libanie. Hezbollah upokorzony i zdruzgotany