Wojna nad głowami żołnierzy. Front na ziemi utknął w śniegu i błocie

Front cały czas tkwi w miejscu, ale wojskowi sądzą, że taka sytuacja długo tak trwać nie może.

Publikacja: 11.12.2022 22:09

Wojna nad głowami żołnierzy. Front na ziemi utknął w śniegu i błocie

Foto: Генеральний штаб ЗСУ / General Staff of the Armed Forces of Ukraine

– Wojna doszła do swego przełomowego punktu. Sądząc z tego, że w rejonie Doniecka Rosja poszła va banque: „Umrzemy albo zwyciężymy” – to tam właśnie ostateczny przełom w wojnie. (…) Ta epicka bitwa dochodzi do końca. Od wyniku tego pojedynku w Donbasie będzie zależał dalszy rozwój sytuacji – uważa ukraiński ekspert wojskowy Ołeh Żdanow.

Chodzi o walki w okolicach Bachmutu, Soledaru i Wuhledaru, które z niewielkimi przerwami trwają od końca lipca. W ciągu ostatnich trzech miesięcy Rosjanie atakują tam co dzień, a nawet nocami.

Tutaj, głównie w pobliżu Bachmutu skoncentrowali największe siły, w tym najemników z firmy Wagner uważanych po rosyjskiej stronie za najlepsze oddziały. Ale też w tym rejonie ponoszą największe straty, liczone w setkach żołnierzy codziennie. Jednak Ukraińcy również, gdyż przeciwnik cały czas ma przewagę w artylerii. Walki toczą się na wyczerpanie, komu pierwszemu zabraknie żołnierzy gotowych iść na pierwszą linię frontu, ten przegra.

Czytaj więcej

Rosyjska propaganda: Kogo zjadają, a kogo klonują Ukraińcy

Rosjanie posuwają się do przodu po kilkaset metrów dziennie, co w końcu doprowadziło ich do granic Bachmutu. Obecnie znów (prawdopodobnie po raz trzeci) zdobyli miejscowość Opytne na południe od prawie doszczętnie zrujnowanego miasta, zbliżyli się do niego również od południowego wschodu.

Dalej na północ zajadłe walki toczą się na północnym brzegu Dońca, w okolicach Kreminnej i Swatowego. Tutaj z kolei Ukraińcy atakują, jednak ostatnio rosyjskie dowództwo zebrało jakieś rezerwy i doszło do serii kontruderzeń w rejonie Kreminnej. Ale Rosjanie chyba nie liczą na skuteczność swoich ataków, bowiem od Dońca do rosyjskiej granicy wyryli prawie nieprzerwany ciąg ziemnych umocnień, które mają zatrzymać Ukraińców. Podobną linię umocnień wykopano na południowym brzegu rzeki, jakby szykując się do ewentualnego porzucenia większej części okupowanego obwodu ługańskiego.

Komu pierwszemu zabraknie żołnierzy gotowych iść na pierwszą linię frontu, ten przegra

Ponieważ linia frontu nie zmienia się, wojna zaczęła toczyć się ponad głowami żołnierzy. Kreml kontynuuje ataki na ukraińską infrastrukturę cywilną. Ostatnim jego celem stała się Odessa i okolice, gdzie bez prądu zostało ponad 1,5 miliona mieszkańców.

Ukraińcy nie pozostają dłużni. Atak na lotniska rosyjskich samolotów dalekiego zasięgu pokazał, że Kijów też ma broń sięgającą zaplecza przeciwnika. Teraz ukraińskie rakiety spadły na rosyjskie koszary w okupowanym Melitopolu, zabijając i raniąc prawdopodobnie kilkuset rosyjskich żołnierzy.

W tym samym czasie pojawiły się informacje o atakach na co najmniej trzy rosyjskie lotniska na Krymie oraz koszary w wiosce Sowieckoje. Za ten ostatni pożar odpowiedzialność wziął jednak ktoś inny. „Nasi chłopcy świetnie popracowali. Długo szykowaliśmy ten »projekt« i wszystko się udało. Dalej będziemy rozwalać rosyjską armię” – ogłosił nieznany do tej pory ruch partyzancki Tatarów Krymskich Atesz.

Niezależnie od tego, z jakiego powodu spaliły się koszary w Sowieckoje, nieruchomości na półwyspie potaniały o połowę. To świadczy o masowym ich wyprzedawaniu przez Rosjan.

Jednocześnie mieszkańcy Krymu zaczęli w internecie kupować niewielkie, betonowe piramidki używane przez rosyjskie wojsko do budowania zapór przeciwczołgowych (zwanych „zębami smoka”). Za równowartość 100–200 dolarów można próbować blokować wjazd na własne podwórko. Choć już obecnie wiadomo, że takie „zęby” ustawione w październiku w obwodzie ługańskim zaczęły się sypać. Prawdopodobnie wykonawcy rozkradli cement przeznaczony do ich wyrobu.

W Kijowie sądzą, że oprócz wojskowego zagrożenia rosyjskiego zaplecza ataki na lotniska bombowców strategicznych miały też skutek polityczny. – Putin jest wystraszony, bez przerwy zwołuje posiedzenia swojej Rady Bezpieczeństwa i tam próbują wymyślić, co robić dalej – opisuje Żdanow.

Czytaj więcej

Natalia Zubar: Polska robi, co może, ale świat nie

– W ich sztabie generalnym jest cała fronda generałów, którzy są zwolennikami wycofania ostatków zdolnych do walki oddziałów z Ukrainy, i tym samym zachowania choćby częściowej zdolności rosyjskiej armii do działania – dodaje.

Przeciągająca się wojna sprawia, że zachodni sojusznicy Ukrainy coraz częściej mówią o konieczności wysłania jej lepszej broni, przede wszystkim czołgów. Na razie mowa jest o niemieckich leopardach. Ich przybycie na front mogłoby zmienić przebieg walk, ale czołgów musiałoby jednorazowo pojawi się około setki, by wpłynąć na rozwój sytuacji.

– Wojna doszła do swego przełomowego punktu. Sądząc z tego, że w rejonie Doniecka Rosja poszła va banque: „Umrzemy albo zwyciężymy” – to tam właśnie ostateczny przełom w wojnie. (…) Ta epicka bitwa dochodzi do końca. Od wyniku tego pojedynku w Donbasie będzie zależał dalszy rozwój sytuacji – uważa ukraiński ekspert wojskowy Ołeh Żdanow.

Chodzi o walki w okolicach Bachmutu, Soledaru i Wuhledaru, które z niewielkimi przerwami trwają od końca lipca. W ciągu ostatnich trzech miesięcy Rosjanie atakują tam co dzień, a nawet nocami.

Pozostało 88% artykułu
Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku
Konflikty zbrojne
Rosja chce mieć drugą armię świata. Czy Putin szykuje się do długiej wojny?
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Konflikty zbrojne
Wybuchające pagery w Libanie. Hezbollah upokorzony i zdruzgotany