Unijne szkolenia żołnierzy z Ukrainy głównie w Polsce

Unijni szefowie dyplomacji zatwierdzili wojskową misję szkoleniową dla Ukrainy. Jej złożona struktura z dwoma dowództwami, w Polsce i Niemczech, to wynik sporów między Warszawą i Berlinem.

Publikacja: 14.11.2022 18:58

Ukraińscy żołnierze szkoleni w Wielkiej Brytanii przez Szwedów

Ukraińscy żołnierze szkoleni w Wielkiej Brytanii przez Szwedów

Foto: Bezav Mahmod/Försvarsmaken

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 264

Wstępna decyzja Rady UE co do szkoleń żołnierzy z Ukrainy na terenie Unii zapadła już w październiku, ale w ten poniedziałek szefowie dyplomacji 27 państw Unii już oficjalnie zainaugurowali misję szkoleniową dla Ukraińców, która w praktyce zacznie działać w grudniu. Na początek jej celem jest wyszkolenie co najmniej 15 tys. Ukraińców tej zimy, ale UE jest gotowa na więcej, o ile znajdą się poszczególne kraje Unii gotowe do wysłania dodatkowych instruktorów wojskowych oraz pieniędzy. Dziś na to przedsięwzięcie przeznaczono z Europejskiego Funduszu Pokoju (to wspólna unijna kasa) około 107 mln euro plus 16 mln na amunicję potrzebną do ćwiczeń.

– Dotychczas około 20 krajów Unii zadeklarowało bezpośredni wkład w szkolenia – tłumaczył urzędnik UE zaangażowany w ich przygotowana. Choć całość mogła być zawetowana w Radzie UE choćby przez jedno państwo Unii, to nawet – szczególnie oporne w kwestiach ukraińskich –Węgry nie próbowały takiej blokady. Unijne przepisy pozwalają na „konstruktywne wstrzymanie się” od głosu, kiedy jakiś kraj Unii – nieprzekonany do danego projektu, lecz niedążący do jego zawetowania – teoretycznie nie bierze udziału w głosowaniu. A tym samym nie burzy jednomyślności wymaganej w kwestiach polityki bezpieczeństwa oraz w sprawach zagranicznych UE.

Sztaby w Polsce i Niemczech

Misją szkoleniową dla Ukraińców będzie kierować bezpośrednio z Brukseli francuski wiceadmirał Hervé Bléjean, dyrektor sztabu wojskowego UE, ale polski generał Piotr Trytek został szefem kluczowego dowództwa operacyjnego na Rzeszowszczyźnie (w okolicach Nowej Dęby). Z kolei niemiecki generał Andreas Marlow stanie na czele dowództwa szkoleń specjalnych prawdopodobnie w Westfalii. Polak i Niemiec są w tej strukturze równi rangą, choć – jak podkreślają unijni dyplomaci – kluczowe jest dowództwo w Polsce, która jest głównym węzłem pomocy humanitarnej oraz wojskowej dla Ukrainy przy ścisłej współpracy z kluczowymi sojusznikami z NATO – Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią.

W unijnych dokumentach podkreślano, że Polska może zapewnić szkolenia blisko granicy z Ukrainą, czyli zachowując stosunkowo krótkie trasy przerzutu szkolonych żołnierzy z Ukrainy oraz ich powrotu na linię frontu. Dlatego większość szkoleń, w których będą uczestniczyć wojskowi z innych krajów Unii, ma odbywać się w południowo-wschodniej Polsce. – Udało nam się stworzyć formułę prawną funkcjonowania misji w Polsce, ale też w pozostałych chętnych krajach pod polskim dowództwem. A jeśli dany kraj Unii nie będzie chciał szkolić Ukraińców u siebie, Polska będzie gościć jego instruktorów – tłumaczył dziś szef polskiej dyplomacji Zbigniew Rau.

Początkowo Warszawa chciała objąć zwierzchnictwo nad całą misją szkoleniową, ale w Brukseli podniosły się głosy przeciw „polskiej monopolizacji” tej sprawy. O instytucjonalne zaznaczenie swego udziału w pomocy dla Ukrainy twardo zabiegał Berlin. Pojawiały się też argumenty, że oddanie całej sprawy w ręce jastrzębich Polaków mogłoby doprowadzić do nadania misji szkoleniowej UE charakteru „zbyt ofensywnego”, choć Unia i NATO trzymają się czerwonej linii, że nie są stroną wojny w Ukrainie. Ostatecznie stanęło na tym, że mniejsze dowództwo w Niemczech będzie zajmować się – zapewne o wiele mniej licznymi – szkoleniami Ukraińców na terenie Niemiec, a to w Polsce – szkoleniami w Polsce, a również ewentualnie na terenie innych krajów Unii poza Niemcami.

Sztab w Niemczech będzie zapewne odpowiedzialny m.in. za szkolenia w rozminowywaniu, a w Polsce – za szkolenia z zakresu obrony powietrznej, cyberwojny i artylerii. Ponadto unijni instruktorzy będą szkolić Ukraińców zgodnie z potrzebami zgłaszanymi przez Kijów, z dodatkowymi instruktażami dostosowanymi do konkretnych systemów broni dostarczanych Ukrainie przez państwa UE.

Czytaj więcej

Co dalej z ofensywą Ukrainy? Gen. Różański: Generał mróz mocno dotknie żołnierzy rosyjskich

Nad misją szkoleniową dla ukraińskich żołnierzy pracowano w Brukseli już przed rokiem (wtedy miała działać na terenie Ukrainy), ale Niemcy były wtedy w obozie hamulcowych obawiających się, że Rosja odbierze to jako prowokacyjny krok UE. Po napaści Rosji na Ukrainę z lutego tego roku temat na długo odłożono do szuflad. A po wielu miesiącach zwłoki prace nad unijną misją szkoleniową, która ma uzupełniać podobne działania prowadzone przez indywidualne kraje Unii i NATO, przyspieszyły dopiero podczas sierpniowych obrad UE w Pradze, gdy ukraiński minister obrony Ołeksij Reznikow poprosił o dodatkowe wsparcie dla ukraińskiej armii. Część dyplomatów podnosiła obawy o reakcje Moskwy, a w brukselskich analizach wskazywano, że misja może zostać zinterpretowana przez Rosję jako „ruch eskalacyjny”, choć „nie stanowiłaby bezpośredniego zaangażowania UE i jej państw członkowskich w konflikt wojenny”.

Ostatecznie żelaznym warunkiem dla jednomyślnej zgody UE było postanowienie, że żadne szkolenia nie odbędą się na ukraińskiej ziemi ze względów bezpieczeństwa. – Uzgodniliśmy, zatwierdziliśmy i wdrażamy misję szkoleniową UE dla Ukraińców niespotykanie ekspresowym tempie – przekonywał dziś szef unijnej dyplomacji Josep Borrell.

Siły szybkiego reagowania?

Unijni ministrowie obrony będą w ten wtorek rozmawiać również o – dyskutowanym już od około roku – projekcie unijnych sił szybkiego reagowania w liczbie około 5 tys. żołnierzy. To temat bliski Niemcom czy Francuzom, ale Polska odnosi się do tego sceptycznie, wskazując na doświadczenia bardzo długich procesów decyzyjnych w UE. Nowe siły miałyby stać się ulepszoną wersją unijnych „grup bojowych” (swego czasu wspólnie dyżurowała grupa weimarska złożona z Polaków, Niemców i Francuzów), których nigdy dotychczas nie użyto.

Wstępna decyzja Rady UE co do szkoleń żołnierzy z Ukrainy na terenie Unii zapadła już w październiku, ale w ten poniedziałek szefowie dyplomacji 27 państw Unii już oficjalnie zainaugurowali misję szkoleniową dla Ukraińców, która w praktyce zacznie działać w grudniu. Na początek jej celem jest wyszkolenie co najmniej 15 tys. Ukraińców tej zimy, ale UE jest gotowa na więcej, o ile znajdą się poszczególne kraje Unii gotowe do wysłania dodatkowych instruktorów wojskowych oraz pieniędzy. Dziś na to przedsięwzięcie przeznaczono z Europejskiego Funduszu Pokoju (to wspólna unijna kasa) około 107 mln euro plus 16 mln na amunicję potrzebną do ćwiczeń.

Pozostało 89% artykułu
Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku
Konflikty zbrojne
Rosja chce mieć drugą armię świata. Czy Putin szykuje się do długiej wojny?
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Konflikty zbrojne
Wybuchające pagery w Libanie. Hezbollah upokorzony i zdruzgotany