Stan wojenny jeszcze nie w Moskwie

Putin przestawia gospodarkę na wojenne tory i mobilizuje urzędników. Na razie ostrzejsze przepisy obowiązują w okupowanych regionach Ukrainy.

Publikacja: 19.10.2022 23:26

Na terenach okupowanych rosyjska armia ma rozpocząć masową mobilizację, w Moskwie władze stawiają na

Na terenach okupowanych rosyjska armia ma rozpocząć masową mobilizację, w Moskwie władze stawiają na razie na propagandę

Foto: Yuri KADOBNOV / AFP

Władimir Putin wprowadził w środę stan wojenny w częściowo okupowanych i anektowanych ukraińskich obwodach: chersońskim, zaporoskim, donieckim i ługańskim. Zgodnie z rozporządzeniem prezydenta powstać tam mają oddziały obrony terytorialnej, a to oznacza, że rozpocznie się mobilizacja lokalnej ludności. Jeśli doszłoby do tego, Rosja po raz kolejny pogwałciłaby konwencję genewską.

Czytaj więcej

Andrzej Łomanowski: Stan wojenny pokawałkowany

W świetle rosyjskiego prawa wprowadzenie stanu wojennego wiąże się z ograniczeniem przemieszczenia się mieszkańców oraz godziną policyjną. Lokalne firmy będą pracować na potrzeby rosyjskiego resortu obrony. Wojsko może też zajmować prywatne mienie, co już jest powszechną praktyką na okupowanych terytoriach. Wprowadzona też jest cenzura wojenna, która obowiązuje w Rosji od początku inwazji – 24 lutego. Osobom zmobilizowanym Putin polecił wypłacać 195 tys. rubli miesięcznie (równowartość 15,4 tys. złotych).

Urzędnicy na baczność

Kolejne rozporządzenie Putina dotyczy okupowanego Krymu, Kraju Krasnodarskiego oraz obwodów biełgorodzkiego, briańskiego, woroneskiego, kurskiego i rostowskiego. Wprowadził tam stan „średniego poziomu reagowania”. W regionach tych znacząco zwiększono uprawnienia władz lokalnych. Mają zająć się m.in. „prowadzeniem działań mobilizacyjnych w gospodarce” i odpowiadać na „potrzeby sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej”. W praktyce będzie to oznaczało, że władze będą mogły ingerować w działalność prywatnych przedsiębiorstw, jeżeli ich produkcją lub usługami jest zainteresowany resort obrony. Właściciele takich firm nie będą mogli odmówić współpracy z armią.

Czytaj więcej

Putin gra stanem wojennym. „Aby już teraz zdjąć z siebie odium porażki w Chersoniu”

W pozostałych regionach centralnego i południowego okręgu Rosji wprowadzono reżim „podwyższonej gotowości”. Chodzi o zwiększenie liczby patroli policyjnych i wzmocnienie ochrony obiektów infrastruktury krytycznej, utworzenie oddziałów obrony terytorialnej oraz obrony cywilnej (przeprowadzanie ćwiczeń na wypadek ataków bombowych itd.). Niektóre obiekty cywilne w każdej chwili mogą zostać przyjęte na potrzeby armii. Ograniczony ma być także transport osobowy, zaostrzone będą kontrole na drogach. Szczególnym nadzorem zostaną objęte obiekty związane z transportem, łącznością, komunikacją, a nawet... drukarnie. Powstanie Rada Koordynacyjna, na czele której stanie szef rządu Michaił Miszustin.

– To pozwoli ustabilizować sytuację, zmniejszyć chaos, również w graniczących z Ukrainą regionach – mówi „Rzeczpospolitej” Siergiej Markow, rosyjski politolog sympatyzujący z Kremlem. Twierdzi, że Rosjanie są gotowi do kolejnych radykalnych kroków władz. – Rosyjskie społeczeństwo zdaje sobie sprawę z tego, że jest wróg, który chce nas zniszczyć – mówi. Na uwagę, że to Rosja rozpoczęła wojnę i zaatakowała Ukrainę jako pierwsza, odpowiada: – Nie, to Stany Zjednoczone zaatakowały Rosję, wykorzystując swój reżim w Ukrainie.

Markow jest zwolennikiem tak zwanej partii wojny, która oczekiwała bardziej radykalnych decyzji Putina.

Dominuje strach

Po tym, jak Duma we wtorek po raz pierwszy od dziesięciu lat utajniła swoje środowe posiedzenie, spekulowano, że chodzi o wprowadzenie stanu wojennego na terenie całego kraju. Takie pogłoski nasiliły się, gdy członków Rady Federacji (wyższej izby parlamentu) poproszono o pozostanie w środę na przedłużonym posiedzeniu po godzinie 17. Niektórzy z nich anonimowo zdradzali niezależnym mediom, że chodzi o zatwierdzenie decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego w całej Rosji, która miała zapaść wcześniej podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa. Komentatorzy w Moskwie twierdzą, że senatorzy do ostatniej chwili nie wiedzieli, jakie rozporządzenie wyjdzie z Kremla.

Dlaczego Putin nie zdecydował się na wprowadzenie stanu wojennego poza okupowanymi obwodami Ukrainy?

– To gwałtownie pogorszyłoby nastroje rosyjskiego społeczeństwa. Z miesiąca na miesiąc zwiększa się liczba zwolenników zakończenia wojny i przystąpienia do rozmów pokojowych. Nie sądzę, by Ukraińcy na to się zgodzili, ale opowiada się za tym już 48 proc. Rosjan. Z kolei 44 proc. chce kontynuacji wojny aż do zwycięstwa. W sierpniu nastroje były zupełnie inne – mówi „Rzeczpospolitej” Lew Gudkow, szef niezależnego rosyjskiego ośrodka Centrum Lewady, uznanego w Rosji za „agenta zagranicznego”.

– Nastroje w społeczeństwie zmieniły się już po ogłoszeniu mobilizacji (pod koniec września – red.). Obecnie dominuje poczucie strachu, niepewności, oburzenia i depresji. Wiosną aż 51 proc. ankietowanych mówiło w pierwszej kolejności o „poczuciu dumy”, dzisiaj takie poglądy reprezentuje jedynie 20 proc. Gdy wojna dotknęła zwykłych Rosjan, zaczęli oni myśleć w pierwszej kolejności o sobie – dodaje.

To nic nie zmieni

– Wprowadzenie stanu wojennego na okupowanych terytoriach jest jedynie pseudolegalizacją maruderstwa oraz rozkradania własności Ukraińców przed kolejnym „przegrupowaniem”. Dla Ukrainy nic się nie zmienia. Kontynuujemy wyzwalanie i deokupację naszych terytoriów – ocenił środowe decyzje Kremla Mychajło Podolak, doradca ukraińskiego prezydenta.

Komentatorzy w Kijowie twierdzą, że zarządzenia te mogą być związane ze szwankującą mobilizacją w Rosji. – Nie jest wykluczone, że liczba osób, które uciekły przed mobilizacją, jest znacznie większa, niż podano do publicznej wiadomości. Putin to widzi w tajnych raportach – mówi „Rzeczpospolitej” Witalij Portnikow, czołowy ukraiński politolog i publicysta. Od kilku dni w Rosji spekuluje się, że władze mogą wprowadzić zakaz opuszczania kraju dla mężczyzn w wieku poborowym.

Władimir Putin wprowadził w środę stan wojenny w częściowo okupowanych i anektowanych ukraińskich obwodach: chersońskim, zaporoskim, donieckim i ługańskim. Zgodnie z rozporządzeniem prezydenta powstać tam mają oddziały obrony terytorialnej, a to oznacza, że rozpocznie się mobilizacja lokalnej ludności. Jeśli doszłoby do tego, Rosja po raz kolejny pogwałciłaby konwencję genewską.

W świetle rosyjskiego prawa wprowadzenie stanu wojennego wiąże się z ograniczeniem przemieszczenia się mieszkańców oraz godziną policyjną. Lokalne firmy będą pracować na potrzeby rosyjskiego resortu obrony. Wojsko może też zajmować prywatne mienie, co już jest powszechną praktyką na okupowanych terytoriach. Wprowadzona też jest cenzura wojenna, która obowiązuje w Rosji od początku inwazji – 24 lutego. Osobom zmobilizowanym Putin polecił wypłacać 195 tys. rubli miesięcznie (równowartość 15,4 tys. złotych).

Pozostało 86% artykułu
Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku
Konflikty zbrojne
Rosja chce mieć drugą armię świata. Czy Putin szykuje się do długiej wojny?
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Konflikty zbrojne
Wybuchające pagery w Libanie. Hezbollah upokorzony i zdruzgotany