Od kilku dni nad Dnieprem nie spada napięcie po opublikowanym 4 sierpnia przez Amnesty International sprawozdaniu, które odbiło się szerokim echem daleko poza granicami Ukrainy. Organizacja stwierdziła, że ukraińskie siły „naruszają zwyczaje wojny” i „stwarzają zagrożenie dla ludności cywilnej”, jakoby zakładając bazy w obiektach cywilnych, w tym również w szkołach i szpitalach. To woda na młyn rosyjskiej propagandy, która od początku wojny utrzymuje, że rosyjskie siły ostrzeliwują w Ukrainie „wyłącznie obiekty wojskowe”.
Czytaj więcej
Obrona przed rosyjską inwazją nie zwalnia ukraińskiego wojska z przestrzegania międzynarodowego prawa humanitarnego - brzmi wniosek z opublikowanego dziś raportu Amnesty International. Minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow zarzuca organizacji, że zrównując napaść Rosji z samoobroną Ukrainy sama niszczy swój autorytet.
Publikacja wywołała kryzys wewnątrz organizacji, ponieważ odcięło się od niej ukraińskie biuro AI, tłumacząc, że pracownicy organizacji w Kijowie nie byli zaangażowani w przygotowania tego sprawozdania. Co więcej, ukraińskie biuro odmówiło tłumaczenia tego materiału i jego rozpowszechnienia nad Dnieprem. Ich opinia, jak twierdzą, nie była wzięta pod uwagę przez centralę w Londynie. Szefowa organizacji Agnes Callamard zapewniała zaś na swoim profilu na Twitterze, że krytyka sprawozdania AI „nie osłabi bezstronności” i „nie zmieni faktów”.
Czytaj więcej
Amnesty International ogłosiło, że podtrzymuje swoje oskarżenie, że Ukraina zagraża cywilom poprzez tworzenie baz wojskowych w dzielnicach mieszkalnych w celu przeciwdziałania siłom rosyjskim.
– Wszystko się rozbiło o mur biurokracji i głuchej bariery językowej. Nie chodzi o angielski, lecz o to, że jeżeli nie mieszkasz w kraju, do którego wdarli się okupanci i rozrywają go na kawałki, prawdopodobnie nie jesteś w stanie zrozumieć, czym jest osądzenie armii obrońców – oświadczyła szefowa ukraińskiego biura Oksana Pokalczuk. Zwolniła się z AI z powodu publikacji. Głos w sprawie publikacji zabrał już chyba każdy z czołowych ukraińskich polityków, łącznie z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim, który wnioski AI nazwał „amoralną wybiórczością”. – Niestety, Amnesty International spróbowała udzielić amnestii terrorystycznemu państwu i przełożyć odpowiedzialność z agresora na ofiarę – mówił.