Tych wyborów nie wygrała Koalicja Obywatelska. Wygrał je osobiście Donald Tusk. Tylko on był twarzą kampanii, tylko on – jak sam powiedział – osobiście zwołał wiec 4 czerwca. I gdy przyszła tuż przed końcem kampanii wyborczej najcięższa dla Platformy próba, związana z kryzysem na granicy, to on wziął ją na siebie. Zaryzykował, ale wygrał.
Czytaj więcej
W Polsce zakończyło się głosowanie w wyborach do Parlamentu Europejskiego. PKW policzyła już 100 proc. głosów oddanych w wyborach.
Wybory do Parlamentu Europejskiego: Ciężar kampanii Tusk wziął na siebie. Zaryzykował i wygrał
Oczywiście mnóstwo poszczególnych kandydatów prowadziło kampanię u siebie w okręgach. Widać było kilku szczególnie – na Pomorzu Zachodnim Bartosza Arłukowicza (który był przy okazji wodzirejem marszu 4 czerwca) czy na Mazowszu Andrzeja Halickiego. Ale to Donald Tusk grał w tej rozgrywce pierwsze skrzypce. A właściwie był solistą, dyrygentem. I to Tusk nie stracił pewności siebie ani w czwartek, ani w piątek, gdy emocje społeczne zaczęły niebezpiecznie wzbierać z powodu śmierci jednego żołnierza i postępowania prokuratorskiego wobec kilku innych.
Dla Tuska była to najtrudniejsza sprawa. Bowiem przez kilkanaście tygodni kampanii starannie budował przekaz, że tylko on zagwarantuje Polsce bezpieczeństwo. Że za granicą – a jak się okazało też na samej granicy – czai się wojna i śmierć, że to nie czas na eksperymenty, że PiS właśnie swoją polityką polskie bezpieczeństwo narażał. Tusk zainwestował cały swój polityczny kapitał w kwestie bezpieczeństwa, budując na nich polaryzację. Bo nie bawił się w niuanse. Bo jednym tchem wymieniał bezpieczeństwo, Europę i Koalicję Obywatelską. A równocześnie jako wrogów stawiał obok siebie Putina, Łukaszenkę i Kaczyńskiego. Nie wszystkim się te grube kontury podobały. Sam próbował zarządzać kryzysem, jeszcze w piątek ogłosił swoje decyzje w sprawie prokuratury wojskowej, a wieczorem zagrzewał do boju sprawdzonym hasłem o złodziejach z PiS.
Nic dziwnego, że godzinę przed zamknięciem lokali wyborczy Tusk triumfował w serwisie X, pisząc: „Jezu, jak się cieszę”.