Artur Bartkiewicz: Dlaczego PSL może skorzystać na ujawnieniu, że rozmawia z Jackiem Siewierą?

Szef BBN Jacek Siewiera ujawnił, że PSL go sonduje jako swojego kandydata w wyborach prezydenckich. A kanclerz Otto von Bismarck mawiał: „Ludzie nie powinni wiedzieć, jak się robi kiełbasę i politykę”. Jeśli więc nagle ktoś uchyla rąbek tajemnicy, jest to interesujące, bo zapewne ma w tym jakiś cel.

Publikacja: 07.11.2024 15:58

Jacek Siewiera i Władysław Kosiniak-Kamysz

Jacek Siewiera i Władysław Kosiniak-Kamysz

Foto: PAP, Adam Warżawa

Jacek Siewiera, szef BBN, spytany wprost, czy prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz zaproponował mu start w wyborach prezydenckich, najpierw znacząco zamilkł, po czym odparł, że o tym należałoby rozmawiać z jego przełożonym, czyli prezydentem Andrzejem Dudą. To nie była nawet odpowiedź z gatunku „nie potwierdzam, nie zaprzeczam”. To było potwierdzenie.

Dlaczego PSL-owi powinno zależeć na pokazaniu, że nie jest skazany na Koalicję Obywatelską?

Dlaczego szef BBN ujawnił kuluarowe rozmowy, które – jak wszystko na to wskazuje – były na razie tylko sondowaniem Siewiery ze strony ludowców? Można na to spojrzeć z dwóch perspektyw. Z perspektywy PSL upublicznienie takiej informacji może być korzystne, ponieważ zwiększa polityczną wagę tej partii. Bo w polityce najgorszą sytuacją jest brak alternatywy.

Czytaj więcej

Jacek Siewiera potwierdza: Rozmawiano ze mną o starcie w wyborach prezydenckich

Taki problem mają dziś koalicjanci KO w rządzie Donalda Tuska. Z jednej strony są Koalicji Obywatelskiej niezbędni do posiadania większości, z drugiej – trudno czasem nie odnieść wrażenia, że Tusk i jego partia są w stanie narzucać agendę w rządzie i „naginać” partnerów do swojej woli, bo ci wydają się na KO skazani. Z tej perspektywy najsilniejszy argument, jaki ma w koalicji każdy jej uczestnik – czyli groźba wyjścia z rządu – jest trudny do wykorzystania, bo jaki inny rząd miałby się z tego trzęsienia ziemi wyłonić? Wykluczanie, niemal z definicji, współpracy z Jarosławem Kaczyńskim i PiS oznacza, że nawet przedterminowe wybory oznaczałyby co najwyżej odtworzenie obecnej koalicji albo – w scenariuszu pesymistycznym – powrót do opozycji.

Jakakolwiek forma koalicji z PiS może skończyć się jak randka z modliszką

Ujawnienie, że PSL prowadzi jakieś negocjacje z Jackiem Siewierą, pokazuje, że ludowcy są w stanie wyjść poza krąg obecnej koalicji i nadal, jak w przeszłości, mogą być formacją obrotową. To, że w Pałacu Prezydenckim na ludowców patrzy się przychylniej niż na pozostałe partie tworzące rząd, widać na pierwszy rzut oka. Gdy Andrzej Duda przemawiał w Sejmie w rocznicę powołania rządu Donalda Tuska, chwalił tylko dwóch ministrów – Kosiniaka-Kamysza i Czesława Siekierskiego. Warto też pamiętać, że Andrzej Duda jest autorem koncepcji tzw. koalicji polskich spraw – a więc sojuszu środowiska PiS, Konfederacji i PSL pod jego politycznym patronatem. Ludowcy nie muszą mieć takich planów – wiadomo, że jakakolwiek forma koalicji z PiS może skończyć się jak randka z modliszką – ale z perspektywy politycznej gry ważne jest, że mogliby takie plany mieć. Żeby licytować w koalicji, trzeba mieć w ręku jakąś mocną kartę.

Czytaj więcej

Wybory prezydenckie 2025. Nowy sondaż: Wiemy jak wypadają różni kandydaci PiS. Jest też Jacek Siewiera

Co zyskuje Pałac Prezydencki na ujawnieniu propozycji PSL dla Jacka Siewiery?

Z drugiej strony, z perspektywy Pałacu Prezydenckiego ujawnienie takiej informacji przez szefa BBN także może być korzystne jako potencjalny czynnik zwiększający napięcie w koalicji rządzącej, której nie współtworzą ulubione partie Andrzeja Dudy. A przy okazji pokazuje, że Pałac może mieć większą moc przyciągania niż obecny PiS, któremu – notabene – minister Siewiera też dał prztyczka w nos, mówiąc, że Jarosław Kaczyński jest otoczony ludźmi go okłamującymi i wykrzywiającymi jego obraz świata. To zaś może być kiedyś cennym punkcikiem z perspektywy przyszłej rywalizacji o rząd dusz na prawicy.

Na kluczowe pytanie cui prodest w tym przypadku można więc powiedzieć, że po trosze wszyscy. I dlatego tu rada Bismarcka nie znalazła zastosowania.

Jacek Siewiera, szef BBN, spytany wprost, czy prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz zaproponował mu start w wyborach prezydenckich, najpierw znacząco zamilkł, po czym odparł, że o tym należałoby rozmawiać z jego przełożonym, czyli prezydentem Andrzejem Dudą. To nie była nawet odpowiedź z gatunku „nie potwierdzam, nie zaprzeczam”. To było potwierdzenie.

Dlaczego PSL-owi powinno zależeć na pokazaniu, że nie jest skazany na Koalicję Obywatelską?

Pozostało 89% artykułu
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Dyktatury chętnie ubierają agentów w kostium uchodźcy
Komentarze
Estera Flieger: TVP w samolikwidacji. Miała być BBC, a są groźne teorie spiskowe
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Andrzej Duda mówił „Woodrow Wilson”, a echo odpowiadało „Donald Trump”
Komentarze
Maciej Miłosz: Nasz sojusznik USA, czyli dlaczego musimy stawiać na własne zdolności obronne
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Komentarze
Prawyborczy gamechanger. Świetna wiadomość dla Sikorskiego, bardzo zła dla Kaczyńskiego
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje