Tomasz Pietryga: Co Morawieckiego nie zabije, to go wzmocni. Walczył do końca i na tym zyska

Straceńcza misja tworzenia rządu ma Mateuszowi Morawieckiemu utorować drogę do schedy po Jarosławie Kaczyńskim w PiS. W poniedziałek w Sejmie wykonał w tym kierunku duży krok.

Publikacja: 11.12.2023 15:29

Mateusz Morawiecki odbiera gratulacje od Jarosława Kaczyńskiego w Sejmie

Mateusz Morawiecki odbiera gratulacje od Jarosława Kaczyńskiego w Sejmie

Foto: PAP/Paweł Supernak

Czytaj więcej

Posiedzenie Sejmu. Donald Tusk zgłoszony przez większość jako kandydat na premiera

W sejmowym exposé Mateusza Morawieckiego nie było wiary w zwycięstwo i skuteczne powołanie prawicowego rządu. Premier wykorzystał swój czas, aby zaprezentować bilans zamknięcia ośmiu lat władzy PiS, w którym Polska jawi się jako kraina miodem i mlekiem płynąca. Nawiązał do solidaryzmu społecznego – koła zamachowego rządów prawicy. Mówił również o wzmocnieniu bezpieczeństwa, reformach podatkowych i finansach publicznych.

Bilans ośmiu lat zamiast exposé

Te słowa były już słyszane wielokrotnie podczas wystąpień premiera. Bilans zamknięcia został przemielony przez posłów opozycji, którzy przedstawili bardzo długą listę skandali, afer, zaniedbań i niekonsekwencji za czasów rządów PiS. I wszystko odbyło się według przewidywalnego scenariusza.

Czytaj więcej

Exposé Mateusza Morawieckiego. Siedem wyzwań przedstawionych przez premiera

Nikt nie zakładał, że próba uzyskania poparcia dla gabinetu Morawieckiego może zakończyć się sukcesem. Dobrze zdawał sobie z tego sprawę sam premier, który w ostatnich tygodniach robił dobrą minę do złej gry. Opinie ekspertów i komentatorów wskazujące na samobójstwo polityczne Morawieckiego, który podjął się straceńczej misji, wydają się jednak mocno nietrafione. Bo cel strategiczny, jaki obrał sobie odchodzący premier, leży zupełnie gdzie indziej niż nierealne odzyskanie władzy dla prawicy.

Walczący do końca Morawiecki i zmęczony Kaczyński

Gdyby Mateusz Morawiecki zaraz po przegranych wyborach uciekł z tonącego statku, zachowałby się jak niesłynny kapitan Francesco Schettino, który jako jeden z pierwszych opuścił pokład tonącego wycieczkowca. Taki ruch przekreślałby jego dalszą polityczna karierę. Morawiecki, działając według zasady „co mnie nie zabije, to mnie wzmocni”, postanowił zagrać o swoją przyszłość. W poniedziałek zaprezentował się jako nowy lider prawicy, jedyny pretendent do schedy po Jarosławie Kaczyńskim, ponieważ innych kandydatów na pokładzie – w tej trudnej dla prawicy chwili – nie było.

Prezes PiS był cieniem samego siebie sprzed lat. Największym przegranym wyborczej batalii

Zmęczony prezes PiS Jarosław Kaczyński wystąpił zaraz po Morawieckim. W jego głosie, kreślącym wizje państwa, nie było energii ani świeżości. Prezes PiS był cieniem samego siebie sprzed lat. Największym przegranym wyborczej batalii. Mateusz Morawiecki, uciekł do przodu. W jego „dwutygodniowym gabinecie”, który pewnie za chwilę stanie się „gabinetem cieni”, nie ma zbyt wielu ludzi z tzw. zakonu PC. To politycy drugiego szeregu, którzy nie mają nic do stracenia, a teraz będą tworzyć polityczne zaplecze dla byłego już premiera, wspierając polityczną linię, którą on sam w poniedziałek zarysował.

Kto przejmie schedę po Jarosławie Kaczyńskim

Polityka solidaryzmu społecznego, wstawania z kolan i suwerenności wobec UE, stanowi dalszą twardą alternatywę dla liberalnej, surowej budżetowo i mocno proeuropejskiej polityki Donalda Tuska. Odchodzący premier powiedział: „Projekt, który przedstawiam, wygra. Być może jeszcze nie dziś”. W ten sposób być może nieświadomie nawiązał do słów Jarosława Kaczyńskiego: „Przyjdzie taki dzień, kiedy będziemy mieli w Warszawie Budapeszt”.

Jedno jest pewne: Morawiecki otworzył swój nowy polityczny rozdział, prezentując siebie jako jedyną osobę, która może przejąć polityczne sterowanie na prawicy w tym trudnym momencie. Jeżeli PiS przetrwa najbliższe miesiące politycznych powyborczych rozliczeń, pozostając nadal spójnym ugrupowaniem, to odchodzący premier jest jedynym, który pozostał na placu boju, aby objąć schedę po Jarosławie Kaczyńskim.

W sejmowym exposé Mateusza Morawieckiego nie było wiary w zwycięstwo i skuteczne powołanie prawicowego rządu. Premier wykorzystał swój czas, aby zaprezentować bilans zamknięcia ośmiu lat władzy PiS, w którym Polska jawi się jako kraina miodem i mlekiem płynąca. Nawiązał do solidaryzmu społecznego – koła zamachowego rządów prawicy. Mówił również o wzmocnieniu bezpieczeństwa, reformach podatkowych i finansach publicznych.

Bilans ośmiu lat zamiast exposé

Pozostało 88% artykułu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: A co, jeśli skan tęczówki wpadnie w oko przestępcom?
Komentarze
Michał Płociński: Donald Tusk może gorzko pożałować swojego uspokajania ws. powodzi
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Komisja bez politycznej mocy. Nie rząd, lecz znowu sekretariat Europy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wypadek na Trasie Łazienkowskiej, wypadek na A1, czyli zgubne skutki „trybu Boga”
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Powódź 2024. Fundusz Sprawiedliwości i wozy strażackie, czyli czego nie rozumie Suwerenna Polska