Artur Bartkiewicz: Plan Morawieckiego? PiS nie zniszczył Konfederacji i Trzeciej Drogi, więc proponuje im współpracę

Kuriozalność wywiadu Mateusza Morawieckiego dla „Faktu” polega na tym, że premier udzielił go miesiąc po wyborach, a nie rok przed nimi.

Publikacja: 17.11.2023 11:06

Elżbieta Witek i Mateusz Morawiecki

Elżbieta Witek i Mateusz Morawiecki

Foto: PAP/Tomasz Gzell

Mateusz Morawiecki w rozmowie z „Faktem” deklaruje, że będzie szukał poparcia dla swojego rządu, w którego stworzenie wierzą w Polsce, w optymistycznym wariancie, dwie osoby – czyli powierzający misję stworzenia tego rządu prezydent i przyjmujący misję premier. A gdzie Morawiecki zamierza szukać tej większości? Okazuje się, że premier uśmiecha się do polityków Trzeciej Drogi i Konfederacji.

Problem z projektem premiera polega na tym, że zdolność koalicyjną trzeba zacząć budować przed wyborami, a nie miesiąc po nich

Rząd ludowo-narodowy Mateusza Morawieckiego? To mogłoby mieć sens, ale...

I taka koncepcja ma sens. Można sobie bowiem wyobrazić rząd ludowo-narodowy tworzony przez tercet PiS, PSL, Konfederacja (zwłaszcza ta jej część tworzona przez Ruch Narodowy). Filarem takiej koalicji mogłyby być konserwatywne wartości, pewna doza eurosceptycyzmu (albo chociaż euroostrożności) i sprzeciw wobec rewolucji kulturowej. To pewnie wystarczyłoby, by sklecić rząd. Problem z projektem premiera polega na tym, że zdolność koalicyjną trzeba zacząć budować przed wyborami, a nie miesiąc po nich. Zwłaszcza gdy wcześniej robiło się wszystko, co tylko można, by potencjalnych koalicjantów zepchnąć pod próg wyborczy.

Czytaj więcej

Z kim Morawiecki chce budować rząd? Premier wskazuje Trzecią Drogę i Konfederację

Jeśli bowiem chodzi o Konfederację, PiS miał strategię dwojaką. Albo udawał, że ugrupowanie to nie istnieje – vide TVP, w której, jak zauważył Krzysztof Bosak, dopiero w czasie debaty na tydzień przed wyborami widzowie mogli zobaczyć na własne oczy polityka tej formacji. Albo Konfederację atakował – wystarczy przypomnieć, że wicemarszałek Sejmu z PiS, Małgorzata Gosiewska pytała Grzegorza Brauna, czy „modli się jeszcze po polsku, czy już po rosyjsku”. No nie są to mocne fundamenty pod koalicję rządową, nawet w realiach polskiej polityki, w której niewiele budzi zdziwienie.

Z kolei w przypadku współtworzącego Trzecią Drogę PSL Jarosław Kaczyński jeszcze w przededniu wyborów mówił, żeby tej partii nie wierzyć i straszył Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem podnoszącym wiek emerytalny, ewidentnie starając się, aby Trzecia Droga progu 8 proc. nie przekroczyła, dzięki czemu PiS, jako największa partia w parlamencie, dostałby „premię” za nieobsadzone przez nią mandaty. A jeśli kogoś to nie przekonuje, to przypomnijmy, że Beata Mazurek kilka lat temu postulowała wyeliminowanie PSL z życia publicznego. Rzeczywiście, nic tylko zaufać PiS i wpaść w ramiona Morawieckiego.

Jak kończą koalicjanci PiS?

Zabawnie brzmią też słowa Morawieckiego o tym, że koalicja z Donaldem Tuskiem będzie „koalicją jednego aktora”, w świetle dotychczasowych doświadczeń koalicjantów z PiS-em. LPR? Zniknął ze sceny politycznej. Samoobrona? Jak wyżej. Porozumienie? Rozbite i przejęte. Ostała się jeszcze Suwerenna Polska, ale to też przyjaźń w rodzaju „to skomplikowane”, skoro – jak słusznie zauważył Szymon Hołownia – obecny marszałek Sejmu był dla Zbigniewa Ziobry łaskawszy niż marszałek Elżbieta Witek i wicemarszałek Ryszard Terlecki, którzy nie wpuścili Ziobry na mównicę w czasie jednej z debat w 2021 roku, gdy chciał on protestować przeciwko ratyfikacji umowy umożliwiającej uruchomienie unijnego Funduszu Odbudowy. Chyba że Morawiecki nawiązał do faktu, że w rządzie PiS jest miejsce u szczytu stołu dla dwóch osób, ale wtedy trochę sobie pochlebiał, jeśli chciał nam zasugerować, że jest to dowód na to, iż rząd PiS to teatr dwóch aktorów.

Czytaj więcej

Europoseł PiS o tworzeniu rządu przez Morawieckiego: Być może za pół roku się zgodzą

A wisienką na torcie w całym wywiadzie jest deklaracja, że rząd, który właśnie buduje Morawiecki, będzie mniej liczny i w jego skład wejdzie więcej kobiet. Ach, gdyby tylko Morawiecki rządził wspierany przez bezwzględną większość od sześciu lat i mógł zrealizować te śmiałe postulaty...

Mateusz Morawiecki w rozmowie z „Faktem” deklaruje, że będzie szukał poparcia dla swojego rządu, w którego stworzenie wierzą w Polsce, w optymistycznym wariancie, dwie osoby – czyli powierzający misję stworzenia tego rządu prezydent i przyjmujący misję premier. A gdzie Morawiecki zamierza szukać tej większości? Okazuje się, że premier uśmiecha się do polityków Trzeciej Drogi i Konfederacji.

Rząd ludowo-narodowy Mateusza Morawieckiego? To mogłoby mieć sens, ale...

Pozostało 90% artykułu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: A co, jeśli skan tęczówki wpadnie w oko przestępcom?
Komentarze
Michał Płociński: Donald Tusk może gorzko pożałować swojego uspokajania ws. powodzi
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Komisja bez politycznej mocy. Nie rząd, lecz znowu sekretariat Europy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wypadek na Trasie Łazienkowskiej, wypadek na A1, czyli zgubne skutki „trybu Boga”
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Powódź 2024. Fundusz Sprawiedliwości i wozy strażackie, czyli czego nie rozumie Suwerenna Polska