Jerzy Haszczyński: Wielki terror, wielka zemsta, nowy Bliski Wschód

Nigdy wcześniej sianie terroru w Izraelu tak się Hamasowi nie udawało. Sukcesy terrorystów będą jednak krótkotrwałe.

Publikacja: 08.10.2023 09:17

Hamas najpierw przegra tę wojnę z Izraelem, a potem zapewne przegra z geopolityką

Hamas najpierw przegra tę wojnę z Izraelem, a potem zapewne przegra z geopolityką

Foto: AFP

Kwestia palestyńska. Przyciągała uwagę świata od dekad. Długo decydowała o polityce zagranicznej państw arabskich i wielu innych krajów muzułmańskich, powodowała, że nie utrzymywały stosunków z Izraelem. To się w ostatnich latach szybko zaczęło zmieniać, sprawy Palestyńczyków w coraz większej części świata muzułmańskiego schodziły na dalszy plan. Palestyński Hamas brutalnie próbuje przerwać ten proces. Efekt może być odwrotny, choć nie od razu.

Rozpoczęty w sobotę rano atak Hamasu na Izrael zaskakuje skalą, różnorodnością użytych środków, przeraża liczbą zabitych, uprowadzonych, upokorzonych. Hamas okazał się silniejszy, niż się wydawał. Otwartym pozostaje pytanie, dlaczego izraelskie służby nie wykryły wymagającej długich przygotowań operacji, dlaczego nie przewidziały, że 50. rocznica wojny Jom Kippur - ataku arabskich państw sąsiednich na Izrael w 1973 r. - może się Hamasowi wydać atrakcyjną datą do uderzenia.

Czytaj więcej

Wymiana ognia na granicy izraelsko-libańskiej. Hezbollah bierze odpowiedzialność

Ceną tego zaniedbania już jest śmierć wielu Izraelczyków. A będzie zdecydowanie wyższa - akcja odwetowa w strefie Gazy będzie trudniejsza niż podczas ostatnich wojen z Hamasem, przed dwoma, dziewięcioma czy piętnastoma laty: wywieziono tam wielu Izraelczyków, w tym wojskowych. Trzeba ich będzie próbować odbić lub wymienić.

Dlaczego Hamas zdecydował się na atak właśnie teraz?

Większą cenę niż w poprzednich konfliktach zapłacą też Palestyńczycy w strefie Gazy, wielu zginie, ich domy zostaną zniszczone. Dlaczego Hamas się na to zdecydował? Czy chodziło, jak mówią jego wojskowi dowódcy, o zemstę za wieloletnie antypalestyńskie działania Izraela, zaostrzone, gdy do władzy rok temu doszedł skrajnie prawicowy i nacjonalistyczny rząd Beniamina Netanjahu, o odwet za prowokacje świętych dla muzułmanów miejsc w Jerozolimie?

Takie argumenty trafiają i do Palestyńczyków, i innych wyznawców islamu, zwłaszcza tych zwykłych, zwanych arabską czy muzułmańską ulicą. Wydaje się, że to o tę ulicę Hamasowi, i wspierającemu go Iranowi, chodzi. O to, by jej gniew zastopował proces normalizacji stosunków świata muzułmańskiego z Izraelem. Szykowała się do takiej normalizacji Arabia Saudyjska, najważniejszy i najbogatszy kraj arabski, mocarstwo sunnickie. Szykowała się, by pójść śladem Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Bahrajnu, Maroka i Sudanu, które zawarły z Izraelem porozumienia Abrahamowe. Uznały państwo żydowskie, rozpoczęły, zwłaszcza ZEA, owocną współpracę w wielu dziedzinach, zapominając o kwestii palestyńskiej.

Co zrobi Arabia Saudyjska?

Atak Hamasu utrudnił Saudyjczykom zapominanie. Władze królestwa oświadczyły, że gwałtowne wydarzenia są wynikiem „okupacji i pozbawiania Palestyńczyków ich praw”. I że dla trwałego pokoju w regionie konieczne jest utworzenie państwa palestyńskiego obok żydowskiego. To zaś, biorąc pod uwagę politykę Netanjahu, już wcześniej było nieprawdopodobne, teraz niewyobrażalne.

Czytaj więcej

Atak Hamasu. „Nie mamy pojęcia, jak to się mogło stać"

Ale na jak długo Arabia Saudyjska wstrzyma się przed Abrahamowym porozumieniem, jak długo kwestia palestyńska będzie wpływała na decyzję o fundamentalnym znaczeniu dla królestwa? To nie może trwać wiecznie, Arabia Saudyjska nie poświęci swoich interesów, nie poświęci wysiłku nad poprawą wizerunku na Zachodzie, dla wyrastającej z wrogiej mu ideologii Hamasu i zwłaszcza dla jego opiekuna - szyickiego Iranu. To lęk przed ewentualnym irańskim atakiem, to zapewnienie sobie bezpieczeństwa, porównywalnego z tym, które NATO gwarantuje swoim członkom, pchało Saudyjczyków do porozumienia z Izraelczykami pod patronatem Stanów Zjednoczonych.

Dlatego Hamas najpierw przegra tę wojnę z Izraelem, a potem zapewne przegra z geopolityką.

Kwestia palestyńska. Przyciągała uwagę świata od dekad. Długo decydowała o polityce zagranicznej państw arabskich i wielu innych krajów muzułmańskich, powodowała, że nie utrzymywały stosunków z Izraelem. To się w ostatnich latach szybko zaczęło zmieniać, sprawy Palestyńczyków w coraz większej części świata muzułmańskiego schodziły na dalszy plan. Palestyński Hamas brutalnie próbuje przerwać ten proces. Efekt może być odwrotny, choć nie od razu.

Pozostało 88% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich