Zuzanna Dąbrowska: Niezdecydowani wyborcy to właśnie symetryści

Najwierniejsi zwolennicy Koalicji Obywatelskiej powinni skupić się na przekonywaniu niezdecydowanych wyborców, a nie ściganiu symetrystów podpowiadających im, jak to zrobić.

Publikacja: 07.09.2023 14:41

Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk i prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyńs

Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk i prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński

Foto: PAP/Tomasz Wojtasik, Fotorzepa/Jerzy Dudek

Symetrysta to ktoś, kto nie zapisał się do żadnego z dwóch wielkich obozów politycznych, ani nawet do żadnego z mniejszych. Aktywnie bierze udział w debacie publicznej, i mimo, że wyraźnie dostrzega wszelkie niegodziwości obecnej władzy, to co jakiś czas wytyka błędy opozycji, przede wszystkim Koalicji Obywatelskiej i Donaldowi Tuskowi. Ponieważ trudno im zarzucić, że popierają otwarcie rząd PiS, wielu związanych z KO komentatorów i polityków robi z nich „pożytecznych idiotów”, którzy krytykując opozycję, wbrew własnym nawet chęciom pomagają Jarosławowi Kaczyńskiemu w wygraniu kolejnych wyborów.

Dlaczego wrzucono symetrystów z Campusu Polska Przyszłości

Symetryzm zarzuca się znanym publicystom, takim jak Marcin Meller czy Grzegorz Sroczyński, którzy stali się bohaterami ideowej wojny na opozycji, po tym, jak ich symetrystyczny panel wyrzucono z imprezy Rafała Trzaskowskiego Polska Campus Przyszłości. Właśnie ukazała się książka „Symetryści. Jak się pomaga autokratycznej władzy”, jako dodatek do tygodnika „Polityka”, w której autorzy – Marcin Janicki i Wiesław Władyka – w mocnych słowach oskarżają o tytułowy grzech wszystkich, którzy „nie dostrzegają wyjątkowości obecnej władzy i, jak twierdzą, zachowują równy, właśnie symetryczny dystans do wszystkich sił polskiej sceny politycznej”.

Czytaj więcej

Piotr Zaremba: Ci przeklęci symetryści!

Publicystów, polityków, a nawet ekspertów krytykować można do woli. Jako osoby publiczne biorą bowiem odpowiedzialność za swoje słowa i potrafią krytykującym odpowiadać – często równie mocno. Problem w tym, że analiza „zdradzania demokratycznej opozycji” dotyczy także wyborców, którzy nawet na pięć tygodni przed wyborami nie zdecydowali jeszcze na kogo oddać głos. Bo to właśnie oni zdecydują, jaki będzie wynik 15 października. Może więc większy sens miałoby rozwiewanie ich wątpliwości, zamiast piętnowania?

Czyj głos rozstrzygnie wynik wyborów?

W raporcie „Polacy gotowi na zmianę. Wynik wyborów rozstrzygną niezdecydowani” (autorzy: Edwin Bendyk, Mikołaj Cześnik, Szymon Gutkowski), Fundacja Batorego podkreśla, że „wyborcy niezdecydowani to obiekt pożądania wszystkich partii startujących w wyścigu wyborczym. Ich odsetek (w zależności od sposobu definiowania grup wyborców niezdecydowanych) można oszacować nawet na przedział między 42% a 45% wszystkich dorosłych Polaków”.

W raporcie zdefiniowane są trzy główne grupy niezdecydowanych: osoby, które deklarują, że zdecydowanie lub raczej pójdą na wybory, ale nie wiedzą jeszcze, jaką partię poprą; wyborcy, którzy choć mają jakieś preferencje partyjne, to nie są jeszcze pewni swojego wyboru i dopuszczają zmianę zdania; osoby, które nie są pewne, czy pójdą na wybory. „Nawet jednak wśród tych, którzy deklarują udział w wyborach, około 1/5 nie wie, na jaką partię zagłosuje (18 proc. w badaniu CBOS)” – wyliczają autorzy publikacji.

Czytaj więcej

Sroczyński, #SilniRazem i tropienie symetrystów, czyli śmierć debaty publicznej w Polsce

Kto pomaga PiS?

To całkiem spora grupa „symetrystów”. I to nie publikacje i programy Sroczyńskiego czy Mellera sprawiły, że jest ich tak wielu. Przyczyn niezdecydowania jest wiele, i są poważne. To m.in. brak oferty trafiającej do konkretnej grupy – np. najmłodszych wyborców, pamięć o błędach dzisiejszej opozycji z czasów gdy sprawowała władzę, brak spójnego obrazu Polski po wyborach i wizerunek partii opozycyjnych przypominający rozbite lustro. Śledzenie nieprawomyślności i odbieranie głosu tym, którzy namawiają do wyciągania wniosków z własnych błędów, zamyka niezdecydowanym wyborcom drogę do podjęcia decyzji o głosowaniu na opozycję. Może nie oddadzą głosu na PiS, ale za to 15 października zostaną w domu. I kto wtedy zasłuży na tytuł pomocnika Prawa i Sprawiedliwości?

Symetrysta to ktoś, kto nie zapisał się do żadnego z dwóch wielkich obozów politycznych, ani nawet do żadnego z mniejszych. Aktywnie bierze udział w debacie publicznej, i mimo, że wyraźnie dostrzega wszelkie niegodziwości obecnej władzy, to co jakiś czas wytyka błędy opozycji, przede wszystkim Koalicji Obywatelskiej i Donaldowi Tuskowi. Ponieważ trudno im zarzucić, że popierają otwarcie rząd PiS, wielu związanych z KO komentatorów i polityków robi z nich „pożytecznych idiotów”, którzy krytykując opozycję, wbrew własnym nawet chęciom pomagają Jarosławowi Kaczyńskiemu w wygraniu kolejnych wyborów.

Pozostało 85% artykułu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: A co, jeśli skan tęczówki wpadnie w oko przestępcom?
Komentarze
Michał Płociński: Donald Tusk może gorzko pożałować swojego uspokajania ws. powodzi
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Komisja bez politycznej mocy. Nie rząd, lecz znowu sekretariat Europy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wypadek na Trasie Łazienkowskiej, wypadek na A1, czyli zgubne skutki „trybu Boga”
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Powódź 2024. Fundusz Sprawiedliwości i wozy strażackie, czyli czego nie rozumie Suwerenna Polska