Artur Bartkiewicz: PiS naprawia ochronę zdrowia. Poczekasz kilka lat i zjesz smaczny obiad

Moja mama dostała właśnie skierowanie do specjalisty na 2025 rok. A i tak ma więcej szczęścia niż dzieci, które potrzebują pomocy psychiatry dziecięcego w Będzinie, bo im przyjdzie czekać na 2030 rok. Ale głowy do góry! Te parę lat minie jak z bicza strzelił, a na dodatek dobrze was nakarmią.

Publikacja: 05.09.2023 16:34

Kadry ze spotu PiS

Kadry ze spotu PiS

Foto: Twitter

Gdy posłucha się dzisiejszej obietnicy minister zdrowia, Katarzyny Sójki, można odnieść wrażenie, że w tej naszej Polsce jest już tak dobrze, że brakuje tylko, aby rzeki spłynęły mlekiem i miodem. Nota bene rząd obiecuje smaczniejsze jedzenie w szpitalach już po raz kolejny, bo sprawa miała być załatwiona przez rozporządzenie przygotowane już w 2022 roku, które jednak jakoś się nie zmaterializowało.

PiS zabiera się za jedzenie w szpitalach: Czy w ochronie zdrowia jest już tak dobrze?

Oto bowiem przez lata ochrona zdrowia borykała się z takimi problemami, jak zadłużone szpitale, średnia wieku pielęgniarek niebezpiecznie zbliżająca się do średniej wieku emerytek, lekarze pracujący jednocześnie w trzech szpitalach, żeby spięły się trzeszczące w szwach grafiki, zamykane oddziały z powodu braku lekarzy danej specjalizacji, no i czas oczekiwania na wizytę u lekarza liczony – przy dobrych wiatrach – w miesiącach.

A tu nagle okazuje się, że najpilniejszą potrzebą jest by pacjenci smacznie zjedli. No, skoro tak, to wszystkie inne problemy już chyba rozwiązaliśmy. Prawda?

Czytaj więcej

PiS zapowiada program "Dobry Posiłek". Obiecuje lepsze jedzenie w szpitalach

Ochrona zdrowia: Najpierw leczyć, potem karmić

Owszem, jedzenie w polskich szpitalach cieszy się (zasłużenie) złą sławą, co można podziwiać na profilach w rodzaju grupy „Jedzenie w szpitalach” na Facebooku. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że często używanie nazwy „jedzenie” w odniesieniu do tego, co widać na zdjęciach jest sporym nadużyciem. Pytanie tylko czy w sytuacji, gdy ochrona zdrowia nie radzi sobie ze swoim zadaniem zasadniczym, jakim jest dbanie o nasze zdrowie, propozycja, by w szpitalu wprawdzie niekoniecznie można było się wyleczyć, ale przynajmniej dobrze sobie zjemy, nie jest odrobinę ekscentryczna. Naturalnie – Polak głodny to Polak zły, ale Polak niewyleczony może być Polakiem nieżywym. Byłoby dobrze zachować tu jednak pewną hierarchię, n’est-ce pas?  

Naturalnie – Polak głodny to Polak zły, ale Polak niewyleczony może być Polakiem nieżywym. Byłoby dobrze zachować tu jednak pewną hierarchię, n’est-ce pas?

A tak poza tym jak to możliwe, że w tej Polsce o której tak pięknie co miesiąc opowiada prezes NBP Adam Glapiński, doganiającej i przeganiającej zdemoralizowany Zachód, kłującej wszystkich w oczy swoim bogactwem, po ośmiu latach najlepszej z możliwych władz, w szpitalach karmiono tak, że często nosi to znamiona tortur? Cóż, można nad tym podumać w kolejce do specjalisty. Przez te kilka miesięcy na pewno coś się wymyśli. A kto wie, może będziemy mogli zastanawiać się nawet kilka lat?

Gdy posłucha się dzisiejszej obietnicy minister zdrowia, Katarzyny Sójki, można odnieść wrażenie, że w tej naszej Polsce jest już tak dobrze, że brakuje tylko, aby rzeki spłynęły mlekiem i miodem. Nota bene rząd obiecuje smaczniejsze jedzenie w szpitalach już po raz kolejny, bo sprawa miała być załatwiona przez rozporządzenie przygotowane już w 2022 roku, które jednak jakoś się nie zmaterializowało.

PiS zabiera się za jedzenie w szpitalach: Czy w ochronie zdrowia jest już tak dobrze?

Pozostało 83% artykułu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: A co, jeśli skan tęczówki wpadnie w oko przestępcom?
Komentarze
Michał Płociński: Donald Tusk może gorzko pożałować swojego uspokajania ws. powodzi
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Komisja bez politycznej mocy. Nie rząd, lecz znowu sekretariat Europy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wypadek na Trasie Łazienkowskiej, wypadek na A1, czyli zgubne skutki „trybu Boga”
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Powódź 2024. Fundusz Sprawiedliwości i wozy strażackie, czyli czego nie rozumie Suwerenna Polska