Wszyscy już wiedzą, nawet ci, którzy nie chodzą do teatru, lub nie chodzą na spektakle Krystiana Lupy, że nasz najwybitniejszy inscenizator jest bardzo złym człowiekiem i przemocowcem.
Na potwierdzenie tego faktu powtarzane są argumenty o łzach w oczach ekipy technicznej, „pijackich zagrywkach” Polaków w Genewie, agresji wobec tłumaczki oraz dźwiękowca, który odmówił pracy w formule wykonawcy-artysty angażującego się w proces twórczy, chciał być tylko bowiem wykonawcą jasno określonych zadań.
Czytaj więcej
W związku z tym, co dzieje się dookoła wycofania genewskiego spektaklu Krystiana Lupy, mam natłok myśli i uczuć. Kim jest dzisiaj artysta i czy może być rozliczany tylko z dzieła?
Tymczasem nawet Joanna Szczepkowska, która była w konflikcie z Krystianem Lupą - przypomnijmy: zamiast jak inna aktorka zrezygnować ze współpracy z reżyserem, znanym ze swojego trybu pracy czekała wiele miesięcy na premierę, by przyćmić ją słynnym performansem z pokazaniem pupy – przyznaje w Plusie Minusie, że praca oświetleniowców i dźwiękowców jest niedoceniana, a i niebezpieczna, ponieważ wymaga śledzenia gry aktorskiej i reagowania na żywo w zależności od okoliczności, a i tak technicy obrywają w wyniku artystycznych napięć, są obrzucani inwektywami itd. Oczywiście tak być nie powinno. Ale kto kiedyś nie krzyknął - ręka w górę!
Jak się pracuje w szwajcarskim teatrze
Prawda jest taka, że w Szwajcarii doszedł do wszystkiego bardzo szczegółowo opisany regulamin pracy, z dokładnie rozrysowanym grafikiem, który sprawia, że w momencie największego aktorskiego lotu lub reżyserskiego natchnienia pracownik ma prawo przerwać pracę i iść na odpoczynek lub zjeść zupę. Podoba się czy nie – tak jest. Pisze o tym reżyser Wojtek Klemm na FB. Można sobie poczytać.