Mirosław Żukowski: Olimpijski brak ufności

Igrzyska olimpijskie długo były rozrywką i świętem dla tych, którzy czekali na nie, ciesząc się jak dzieci.

Aktualizacja: 08.02.2018 23:02 Publikacja: 08.02.2018 18:31

Mirosław Żukowski: Olimpijski brak ufności

Foto: AFP

Rozrywką pozostały, ale ze świętem jest już gorzej. Władcy pięciu kółek zrobili wszystko, by przekształcić MKOl z organizacji pożytku publicznego w koncern dbający przede wszystkim o to, by dobrze sprzedać swój produkt – igrzyska.

Sami sportowcy też dołożyli swoje, byśmy stracili dla nich bezwarunkowy podziw. Dziś każda dekoracja medalami jest tymczasowa, a okres niepewności wydłuża się coraz bardziej – obecnie wynosi dziesięć lat, bo tyle przechowuje się dopingowe próbki z możliwością ponownego zbadania.

O tym, jak smutnych czasów doczekaliśmy, najlepiej świadczy to, że media w Norwegii – ojczyźnie narciarstwa – w przeddzień igrzysk w Pjongczangu nie piszą o skandynawskim umiłowaniu sportów na śniegu i lodzie, tylko o tym, ile antyastmatycznych leków zabrała ich drużyna do Korei Południowej. Czyli mówiąc wprost – jeśli chcemy być uczciwi wobec samych siebie, nie możemy ufać już nie tylko obcym, ale także swoim.

Pjongczang to trzecie po Soczi i Rio igrzyska, które zatruwa rosyjski doping. Wątpliwości co do winy Rosji nie ma, ale trwa prawna batalia o jej udowodnienie – może się zakończyć, gdy olimpijski znicz już dawno zgaśnie. Opinia publiczna, bombardowana dowodami przeciwko Rosji, ma prawo niczego nie rozumieć. To wizerunkowa klęska MKOl i jego antydopingowej krucjaty. Zamiast ulgi przyniosła ona jeszcze większą nieufność. Wróciło zadawane od lat pytanie: czy tę walkę w ogóle można wygrać? I zadają je dziś już nie tylko nieżyczliwi sportowi cynicy.

Kryzys przyszedł w czasach, gdy igrzyska dostarczane są nam do domu w bajecznym telewizyjnym opakowaniu, ale kto wie, czy ceną za estetyczny zachwyt nie jest właśnie utrata wiary. Ten spektakl mógł tak wypięknieć tylko pod warunkiem, że zaprzeda duszę farmakologii i prawom rynku.

Każdy z nas sam musi uznać, czy zaczynające się dziś igrzyska będą dla niego samą radością, czy pomnożą pytania. Namawiam do wielkoduszności, którą powinno wspierać każde spojrzenie na świat za oknem.

Rozrywką pozostały, ale ze świętem jest już gorzej. Władcy pięciu kółek zrobili wszystko, by przekształcić MKOl z organizacji pożytku publicznego w koncern dbający przede wszystkim o to, by dobrze sprzedać swój produkt – igrzyska.

Sami sportowcy też dołożyli swoje, byśmy stracili dla nich bezwarunkowy podziw. Dziś każda dekoracja medalami jest tymczasowa, a okres niepewności wydłuża się coraz bardziej – obecnie wynosi dziesięć lat, bo tyle przechowuje się dopingowe próbki z możliwością ponownego zbadania.

Komentarze
Estera Flieger: Kampania wyborcza nie będzie o bezpieczeństwie
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba