Szczyt UE–Chiny w Pekinie był pierwszym takim wydarzeniem w formule spotkania osobistego od 2019 roku. Od tamtej pory, z powodu Covid-19, wszystkie szczyty były wirtualne. W środę szefowie unijnych instytucji – Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej i Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej – rozmawiali z prezydentem i premierem Chin. Przekaz był jasny: mimo wszystkich problemów z Chinami nie będziemy się od nich odcinać, jak zrobiliśmy to z Rosją. Bo po pierwsze, Chiny to nie Rosja, chcą jednak prowadzić dialog i jak na razie nie napadają zbrojnie na swoich sąsiadów. Po drugie, Unii nie stać na kompletne odcięcie się od kraju, z którym obroty handlowe wynoszą dziennie 3,3 mld euro.
Zalew chińskich towarów
Już odcięcie się od Rosji było dla 27 państw kosztowne, bo w ciągu kilku miesięcy musiały one przestawić swoją gospodarkę na droższą energię pochodzącą z innych kierunków geograficznych. Zatem nie, UE nie będzie odcinać się od Chin również dlatego, że w unijne DNA wpisany jest otwarty handel z całym światem, to stanowi o sile i konkurencyjności europejskiej gospodarki. Ale tak, UE chce zmniejszać swoją zależność ekonomiczną od tego kraju. – Deficyt w handlu z UE sięga już 400 mld euro. Jeszcze 20 lat temy było to dziesięć razy mniej, a dwa lata temu – dwa razy mniej. To jest nie do utrzymania – mówiła po spotkaniu Ursula von der Leyen.
Czytaj więcej
W Chinach rozpoczęła komercyjną produkcję prądu pierwsza na świecie elektrownia jądrowa czwartej generacji. To technologia, która ma być bezpieczniejsza niż stosowane wcześniej, a także bardziej ekonomiczna i całkowicie bezemisyjna.
Jakie są przyczyny tego rosnącego deficytu? Zdaniem Komisji Europejskiej chodzi o brak dostępu do chińskiego rynku dla europejskich firm, preferencyjne traktowanie podmiotów chińskich, wreszcie – problem nadprodukcji. Chińska gospodarka zwalnia, ale nie produkcja. Chińczycy nie zamierzają nakręcać konsumpcji, bo nie na tym opiera się ich model rozwoju, ale dalej stymulować produkcję. Skoro nie znajduje ona ujścia na rynku wewnętrznym, to wylewa się za granicę. A takie kraje, jak USA, Japonia czy Indie, już zamykają się na chińskie produkty. W rezultacie głównym odbiorcą staje się ciągle otwarty rynek unijny. – My w Europie bardzo lubimy konkurencję. Ona daje rozwój firmom i dobrobyt konsumentom. Ale musi być uczciwa – powiedziała von der Leyen.
Chińska uczciwa nie jest, bo korzysta z publicznych subsydiów, jawnych i ukrytych. Co więcej, rozwijająca się chińska gospodarka przestawia się na inne motory wzrostu i wkracza w obszary coraz bardziej zaawansowane technologicznie. Nie wysyła do Europy już tylko stali i odzieży, ale np. samochody elektryczne. W tej sprawie Komisja Europejska wszczęła dochodzenie antydumpingowe, bo istnieje poważne podejrzenie, że tanie marki BYD, MG czy Lynk & Co są subsydiowane przez państwo.