Czy po wyborach KPO zostanie odblokowany?

Rząd PiS pozyskał więcej pieniędzy z UE niż rząd PO–PSL. Jednak w relacji do PKB unijne wsparcie ma coraz mniejsze znaczenie. Tym trudniej zrozumieć niechęć PiS do sięgnięcia po Fundusz Odbudowy.

Publikacja: 26.09.2023 03:00

Premier Mateusz Morawiecki podczas spotkania z mieszkańcami w Kraśniku

Premier Mateusz Morawiecki podczas spotkania z mieszkańcami w Kraśniku

Foto: PAP/Leszek Szymański

Mimo pewnej niechęci do Unii Europejskiej europejska pomoc dla Polski płynie dosyć szerokim strumieniem. Począwszy od początku 2016 r. do końca lipca 2023 r., łączne transfery z funduszy UE wyniosły 118,6 mld euro. To o 15 proc. więcej niż przez osiem lat rządów koalicji PO–PSL – wynika z naszej przedwyborczej analizy.

W tym czasie składki, jakie Polska płaci do wspólnego budżetu, wzrosły znacznie mocniej – aż o 37 proc. (z 30 mld euro łącznie w latach 2008–2015 do 41 mld euro w okresie 2016 – VII 2023). W efekcie dynamika transferów netto jest nieco niższa i wynosi obecnie ok. 5 proc., ale wciąż jesteśmy na plusie w relacji z UE. Łączne saldo napływu funduszy strukturalnych i rolnych wynosi odpowiednio 73 mld euro za rządów PO–PSL i 77 mld euro za rządów PiS do lipca 2023 r.

Do końca 2023 r. te liczby mogą się jeszcze zwiększyć i to dosyć znacząco, ponieważ jest to rok zamykania unijnego budżetu 2014 –2020, co oznacza zwykle przyspieszenie realizacji projektów, wydatków i płatności.

Czytaj więcej

Komisarz Elisa Ferreira: KE nie może zapłacić Polsce faktur

To, że za rządów PiS łączne transfery netto są wyższe niż za czasów PO, nie dziwi. Sam unijny budżet dla Polski na lata 2014–2020 był większy, dosyć sprawnie działa też rozkręcona od lat machina wykorzystania i dystrybuowania tych pieniędzy dla beneficjentów (choć nie bez problemów, wystarczy wspomnieć nieprawidłowości w NCBR) zarówno na poziomie centralnym, a szczególnie – regionalnym, czyli urzędów marszałkowskich.

Niemniej w relacji do PKB można ocenić, że fundusze UE mają coraz mniejszą wartość, a więc i pełnią coraz mniejszą rolę w gospodarce. Z naszych wyliczeń wynika bowiem, że o ile przez osiem lat rządów PO–PSL europomoc wynosiła w przeliczeniu na złote ok. 300 mld zł, co stanowiło średnio ok. 2 proc. PKB rocznie, o tyle przez osiem lat rządów PiS może to być ok. 350 mld zł, co daje ok. 1,2 proc. PKB rocznie. To efekt gigantycznego wzrostu nominalnej wartości naszego PKB – z 1,8 bln zł na koniec 2015 r. do 3,4 bln zł na koniec 2023 r.

Czytaj więcej

Partie walczą o wyborców na programy gospodarcze

O podobnych trendach będzie można mówić w przypadku kolejnego unijnego budżetu. Fundusze europejskie dla Polski na lata 2021–2027 to 72,2 mld euro z polityki spójności oraz 3,8 mld euro z Funduszu na rzecz Sprawiedliwej Transformacji. Łącznie – 76 mld euro. Pod względem wartości nominalnej mniej więcej tyle dostaliśmy z funduszy strukturalnych z poprzedniej perspektywy, ale w ujęciu realnym znacząco mniej. Ale tak działa europomoc – im kraj zamożniejszy, tym mniejsze dla niego wsparcie.

Taki spadek znaczenia unijnych funduszy dla gospodarki może po części tłumaczyć fakt, dlaczego rząd PiS kładzie tak mocny nacisk na finansowanie projektów rozwojowych z polskich funduszy. Wyrazem tego może być wysyp w całej Polsce tabliczek informujących, że taki a taki projekt, zwykle lokalny, dostał dotacje z budżetu państwa, funduszu rozwoju dróg lokalnych czy np. funduszu inwestycji strategicznych.

Czytaj więcej

Trzecia Droga nie tak wyboista. Program gospodarczy "należy do rozsądniejszych"

Może to też tłumaczyć lekceważące komentarze polityków obozu rządzącego w ogóle wobec pieniędzy z Unii Europejskiej, typu: „nie są nam potrzebne”, „poradzimy sobie sami”.

Jednocześnie nie wyjaśnia to, dlaczego PiS z tak wielkim uporem zdaje się rezygnować ze środków z unijnego Funduszu Odbudowy, czyli z Krajowego Planu Odbudowy.

Dla Polski w ramach KPO przewidziano nawet do 270 mld zł, co oznaczałoby znaczące powiększenie (w połączeniu z funduszami strukturalnymi) unijnych środków pracujących na rzecz polskiej gospodarki. Pytanie, czy po wyborach uda się te pieniądze w końcu odblokować.

Czytaj więcej

Bezpartyjni Samorządowcy o gospodarce. Mocne „nie” w ważnych kwestiach

– Jeśli wybory wygra PiS, to podejrzewam, że nie – ocenia Patryk Wachowiec z Fundacji FOR. – Aby odblokować KPO, konieczne jest wypełnienie zapisanych w tym planie tzw. kamieni milowych, czyli m.in. zmian w sądownictwie. Tymczasem nie widzę przesłanek, by podczas swojej następnej kadencji PiS zmieniło tu swoje nastawienie – wyjaśnia ekspert. A jeśli wybory wygra obecna opozycja? Koalicja Obywatelska odblokowanie KPO ma nawet zapisane jako jeden ze 100 konkretów na pierwsze 100 dni po objęciu rządów. Taki krok popiera też i Lewica, i Trzecia Droga.

– Tu szanse są dużo większe. Bruksela oczekuje w zasadzie symbolicznych zmian. PiS traktuje te kwestie ambicjonalnie, opozycja – pragmatycznie – zauważa Wachowiec.

Czytaj więcej

PiS prosi Unię Europejską o pieniądze. Chce więcej z KPO

Przyszłość naszego KPO w dużej mierze zależy więc od tego, kto wygra wybory. Jednocześnie ekonomiści zaznaczają, że nawet jeśli uda się w końcu uruchomić ten program, to z dużym opóźnieniem. A to oznacza, że już na pewno nie wykorzystamy całego potencjału wynikającego z Funduszu Odbudowy.

Przez to opóźnienie zostało relatywnie mało czasu na realizację zaplanowanych projektów, zwłaszcza tych wielkoskalowych, np. infrastrukturalnych, z zakresu transformacji cyfrowej czy transformacji energetycznej, a które wniosłyby największą wartość dodaną do osiągnięcia celów Funduszu Odbudowy.

Mimo pewnej niechęci do Unii Europejskiej europejska pomoc dla Polski płynie dosyć szerokim strumieniem. Począwszy od początku 2016 r. do końca lipca 2023 r., łączne transfery z funduszy UE wyniosły 118,6 mld euro. To o 15 proc. więcej niż przez osiem lat rządów koalicji PO–PSL – wynika z naszej przedwyborczej analizy.

W tym czasie składki, jakie Polska płaci do wspólnego budżetu, wzrosły znacznie mocniej – aż o 37 proc. (z 30 mld euro łącznie w latach 2008–2015 do 41 mld euro w okresie 2016 – VII 2023). W efekcie dynamika transferów netto jest nieco niższa i wynosi obecnie ok. 5 proc., ale wciąż jesteśmy na plusie w relacji z UE. Łączne saldo napływu funduszy strukturalnych i rolnych wynosi odpowiednio 73 mld euro za rządów PO–PSL i 77 mld euro za rządów PiS do lipca 2023 r.

Pozostało 86% artykułu
Gospodarka
Rosjanie rezygnują z obchodów Nowego Roku. Pieniądze pójdą na front
Gospodarka
Indeks wiarygodności ekonomicznej Polski. Jest źle, ale inni mają gorzej
Gospodarka
Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca KE: UE nie potrzebuje nowej polityki konkurencji
Gospodarka
Gospodarka Rosji jedzie na oparach. To oficjalne stanowisko Banku Rosji
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Gospodarka
Tusk podjął decyzję. Prezes GUS odwołany ze stanowiska