Jak by pan zdefiniował misję Wspólnoty Polskiej?
W roku 1990 po upadku żelaznej kurtyny ówczesny marszałek Senatu prof. Andrzej Stelmachowski wyszedł z inicjatywą powołania organizacji, która w imieniu państwa polskiego wspierałaby Polaków, którzy z różnych powodów żyją poza granicami kraju.
Początkowo główne wysiłki były koncentrowane na naszych rodakach zza wschodniej granicy, którzy byli przez wiele lat odcięci od kontaktów z macierzą, potem nasze projekty objęły wszystkie kontynenty. Od 33 laty pomagamy kolejnym pokoleniom Polonii i Polaków z Zagranicy podtrzymać kontakt z krajem, wspieramy nauczanie języka polskiego, historii, dbamy, żeby nie zniknęła ojczysta tradycja, kultura, a co za tym idzie – poczucie przynależności do 60-milionowej polskiej rodziny.
A co dziś jest głównym wyzwaniem dla Polaków poza granicami kraju?
Polacy żyjący za granicą z reguły bardzo dobrze integrują się z nowymi społecznościami. Potrafią podtrzymywać to, co ważne dla ich tożsamości narodowej, ale jednocześnie szanować zwyczaje i wymagania krajów, w których przyszło im żyć. Ciężko i efektywnie pracując, osiągają sukcesy zawodowe zarówno te małe, jak i całkiem duże, nierzadko mające wkład w rozwój cywilizacyjny.
Widzimy to i cieszymy się bardzo, ale też przy każdej okazji przypominamy, że są miejsca, w których być Polakiem nie jest łatwo. Przykładem może być Białoruś, gdzie zlikwidowano ostatnia szkołę z polskim językiem nauczania, Andrzej Poczobut odbywa karę pozbawiania wolności w kolonii karnej, a posiadacze Karty Polaka narażeni są na szykany i represje.
To bardzo ważne, żebyśmy pamiętali o nich i przy każdej nadarzającej się okazji podnosili kwestię tych krzywd, temu służy m.in. Centrum Pomocy Humanitarnej Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” działające w Białymstoku, od kilku lat niosąc realna pomoc wszystkim potrzebującym. Jest to możliwe m.in. dzięki funduszom, jakie przeznacza na ten cel państwo polskie, za co jesteśmy oczywiście bardzo wdzięczni.