Słabsza pierwsza i lepsza druga część roku – takie przewidywania na 2023 r. mieli szefowie biur i domów maklerskich. Patrząc na to, co przyniosła rzeczywistość, można powiedzieć, że oczekiwania te z grubsza się spełniły. Udane drugie półrocze mogłoby sugerować, że optymizm w branży maklerskiej na następne 12 miesięcy będzie dużo większy. Brokerzy nauczeni doświadczeniem wiedzą jednak, że sytuacja wcale nie jest zero-jedynkowa i oprócz szans jest też cała masa wyzwań.
Giełda skusi?
Ubiegły rok na polskim rynku przyniósł powiew optymizmu. Indeksy giełdowe poszły mocno do góry, a dodatkowo nastąpiła zmiana w postrzeganiu polskiego rynku przez kapitał zagraniczny. Widać to było chociażby przy okazji oferty akcji firmy Murapol, która przerwała dwuletni impas na rynku IPO.
Jak wskazują maklerzy, udział w tej ofercie wzięło wielu inwestorów zagranicznych, co jest sporym osiągnięciem, biorąc pod uwagę fakt, że była stosunkowo niewielka oferta, a spółka ta jest obecnie notowana w sWIG80. Czy elementy te pozwalają z optymizmem patrzeć w przyszłość?
– Oczekujemy dobrego roku na GPW, z dwucyfrowym wzrostem indeksów – nawet do 25 proc. Podstawą do tego będą przede wszystkim dobre dane gospodarcze. Przewidujemy też znaczące napływy na giełdę wynikające z rosnących dywidend czy napływów do funduszy inwestycyjnych, szczególnie PPK – mówi Marcin Wlazło, dyrektor BM Pekao. Nie ukrywa on, że liczy także na większą aktywność inwestorów indywidualnych na GPW. – Luźna polityka fiskalna, wzrost dochodu rozporządzalnego gospodarstw domowych, poprawiająca się sytuacja makroekonomiczna mogą skłonić również inwestora indywidualnego do większego zainteresowania się rynkiem kapitałowym – dodaje Wlazło.