Będzie więcej pieniędzy na rozwój polskiej wsi

Polska otrzyma 32 mld euro na dopłaty dla rolników i rozwój obszarów wiejskich. Ma się to przełożyć na dalszy wzrost eksportu żywności - mówi Stanisław Kalemba, minister rolnictwa.

Publikacja: 05.12.2013 04:04

Będzie więcej pieniędzy na rozwój polskiej wsi

Foto: ROL

Ile ostatecznie otrzyma Polska z wspólnej polityki rolnej Unii Europejskiej na lata 2014-2020 po przeliczeniu wcześniej wynegocjowanej kwoty z cen stałych na bieżące, z uwzględnieniem prognozowanego przez Komisję Europejską poziomu inflacji?

Z budżetu Unii Europejskiej, już w cenach bieżących, otrzymamy 32 mld euro. W tym 21 mld euro na dopłaty bezpośrednie z I filara i 11 mld euro z II filara na Program Rozwoju Obszarów Wiejskich (PROW).

To wszystkie pieniądze na rozwój obszarów wiejskich?

Na Program Rozwoju Obszarów Wiejskich  2014-2020 otrzymamy najwięcej pieniędzy spośród wszystkich państw Unii. Będzie to jednak mniej o około 2,5 mld euro niż w latach 2007-2013. Dlatego jest ustalenie, obowiązujące od szczytu przywódców UE z lutego br., że na wybrane inwestycje realizowane teraz w ramach PROW-u trafi część nowych pieniędzy z polityki spójności i projekty te będą finansowane przez samorządy województw. Z wstępnych ustaleń Rady Ministrów wynika, że na takie przedsięwzięcia pójdzie około 4,5 mld euro. Wymaga to jeszcze oficjalnego potwierdzenia przez rząd, ale prace trwają i co do szczegółów rozmawiamy z Ministerstwem Infrastruktury i Rozwoju.

A co konkretnie na obszarach wiejskich mieliby finansować marszałkowie z regionalnych programów operacyjnych?

Przede wszystkim kanalizację. To kluczowe zadanie, ale też wodociągi, gospodarkę odpadami i meliorację. Trwają uzgodnienia. Sprawdzamy co jest możliwe, a co nie, bo np. inwestycje melioracyjne wiążą się z wdrażaniem ramowej dyrektywy wodnej i prawa wodnego. To niełatwe zadania, ale my jako resort rolnictwa widzimy takie potrzeby.

Jak formalnie dojdzie do przekazania tych pieniędzy z programów regionalnych na te cele?

Jako resort chcemy określić na jakie zadania trafią te pieniądze. Ma to być zapisane w kontraktach regionalnych.

Wprost?

O to zabiegamy. Mówię o tym na Radzie Ministrów. Dla części marszałków województw nie stanowi to problemu, bo mówią, że i tak ponad 20 proc. środków z programu regionalnego przekażą na wieś. Ostatecznie więc na obszary wiejskie trafi 32 mld euro plus 4,5 mld euro, a więc 36,5 mld euro.

Sugeruje pan, że będzie to więcej niż w okresie 2007-2013?

Nic nie sugeruję. To matematyka. Dodam jednak, że trwają intensywne prace z Ministerstwem Finansów nad jeszcze jednym elementem finansowania polskiej wsi w okresie 2014-2020. Mówiąc wprost, nasza koncepcja, zgłoszona już do Ministerstwa Finansów, jest taka, że możemy z II do I filara wspólnej polityki rolnej przesunąć 25 proc. pieniędzy, tak aby płatności bezpośrednie dla rolników wyniosły 240 euro na hektar. Jest możliwość i takie jest wstępne ustalenie, że to co zostanie przekazane z tych 11 mld euro do pierwszego filara to będzie uzupełnione o taką samą kwotę z budżetu państwa. Pozostaniemy więc przy 11 mld euro.

Będzie więc przesunięcie pieniędzy z II do I filara?

Decyzję podejmie Rada Ministrów, ale nasze działania zmierzają w tym kierunku. Nie podam dokładnej kwoty, ale taki jest mój plan.

I resort finansów zgodził się na uzupełnienie przesuwanych środków z budżetu?

Prace trwają. Na razie nie ma decyzji, ale my mówimy co chcemy osiągnąć. Nadal pozostalibyśmy przy 11 mld euro na PROW i do tego musi być wkład krajowy w programie. Przepisy się zmieniły. Wymagane było 25 proc. wkładu krajowego teraz może to być tylko 15 proc. Stoję jednak na stanowisku, aby było to 25 proc. Liczy się to trochę inaczej, ale wychodzi, że na II filar byłoby 14,7 mld euro.

Do czego mają doprowadzić te wszystkie zabiegi finansowe?

Do tego, aby w obydwu filarach było więcej pieniędzy niż w okresie 2007-2013.

A czym głównie będzie się różnił PROW na lata 2014-2020 od tego realizowanego teraz?

Będzie sześć priorytetów, które nie będą się zbytnio różnić od obecnych. Pierwszy z nich będzie jednak bardzo ważny, bo chodzi o transfer wiedzy z nauki do praktyki i kształcenie. Współpraca rolników z jednostkami naukowymi jest bardzo ważna. Natomiast najważniejsza zmiana dotyczy tzw. drugiej osi czyli wzrostu konkurencyjności rolnictwa m.in. modernizacji gospodarstw rolnych. W okresie 2007-2013 idzie na to około 16 proc. środków. Podobny udział przewidujemy w nowej perspektywie, ale inne będzie ukierunkowanie pieniędzy. Chcemy bardziej zaangażować się w obiekty inwentarskie. To najtrudniejsze w rolnictwie. Na pierwszym miejscu stawiamy inwestycje w chlewnie czyli sektorowy program odbudowy trzody chlewnej. Na to przewidujemy pomoc inwestycyjną nawet do 1,5 mln zł na jedno gospodarstwo. Chcemy wdrożyć program, który pozwoli nam na odejście od importu 2,5-3 mln sztuk prosiąt. W trzodzie mamy deficyt, a polska wieprzowina ma świetną markę, jest oczekiwana za granicami np. w Chinach.

Jak ocenia pan dynamikę eksportu żywności?

Polska żywność jest hitem eksportu. Takim była na pewno za 2012 r.

Od kiedy jest tym hitem?

Od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej. Od 2004 r. dynamika eksportu jest zauważalna. W latach 2011-2012 nastąpiło duże przyspieszenie trwające do dziś. Wynika to także z dobrego wykorzystania pieniędzy europejskich. Podniosła się konkurencyjność gospodarstw. Dopłaty bezpośrednie też przekładają się na wzrost produkcji. Udanie wykorzystaliśmy środki na modernizację, na przetwórstwo. Na to ostatnie poszło 7 mld zł. Powstają nowe zakłady. Stosujemy nowe technologie i opakowania. To się przekłada na eksport. Części zakładów zazdroszczą nam rolnicy z krajów piętnastki (tzw. starej Unii). Swoje robią też grupy producentów, w tym owocowo-warzywne. Kluczem do sukcesu są jednak indywidualne gospodarstwa chłopskie. Prywatna własność. Pod tym względem przebijamy Węgry, Czechy. I dlatego 20 proc. żywności sprzedajemy na zewnątrz. Natomiast np. Słowacja czy Czechy połowę żywności importują.

Gdzie głównie eksportujemy?

22 proc. naszego eksportu trafia do Niemiec mimo że Niemcy to bardzo wymagający konsumenci. Ślemy tam drób, owoce, warzywa, produkty mleczne, soki zagęszczone i wyroby cukiernicze. Na drugim miejscu jest Wielka Brytania, co jest po części związane z naszą mniejszością na wyspach. Nasi rodacy otwierają tam dużo sklepów z rodzimą żywnością.

Co tam wysyłamy?

Drób, produkty mleczne, wyroby cukiernicze.

A Rosja?

Jest na trzecim miejscu. Współpraca z Rosjanami jest dobra o czym świadczą wyniki. Przez trzy kwartały br. sprzedaliśmy tam żywność za około 1 mld euro. I co ważne 90 proc. to czysta nadwyżka. Eksportujemy też do Czech i na Słowację i to mimo nieuczciwej konkurencji i nagonki medialnej. Polska na tym nie traci. Mamy z nimi dodatnie saldo. Mało tego, te zagrywki medialne doprowadziły do tego, że sprzedaż żywności ze Słowacji u nas spada. Wskazywaliśmy słowackim kolegom, że takie działania odbijają się rykoszetem na nich. Dlatego wspólnie postanowiliśmy promować żywność naszą i słowacką.

Eksportujemy do sąsiadów, a dalsze kierunki?

Zanotowaliśmy trzykrotny wzrost eksportu do Chin, choć ogółem eksport tam nie jest imponujący. To tylko 100 mln euro, ale już eksport wieprzowiny wzrósł trzykrotnie. Nowe kierunki w Azji to też Japonia i Korea.

A co, poza wieprzowiną, eksportujemy do Azji?

Drób, mleko.

A Afryka? Był pan ostatnio w RPA, jest szansa na eksport na kontynent afrykański?

Jest szansa, bo jest zapotrzebowanie. Podczas wizyty w RPA pięć firm drobiarskich złożyło dokumenty, aby móc tam eksportować. Czekamy na decyzję. Do RPA sprzedajemy już spożywczą kazeinę. Chcemy też eksportować mleko w proszku.

A inne kraje Afryki wchodzą w rachubę?

Tak. Nigeria, Zambia, Angola, Kongo, ale eksportujemy też na bliski wschód do Arabii Saudyjskiej i Turcji. Polski eksport stoi żywnością. Żywność jest już trzecią specjalnością naszego eksportu, ale żadna inna branża nie ma takiej dynamiki i takiego salda jak żywność. Co ważne, żywności będzie potrzeba coraz więcej. Nikt tego nie kwestionuje. Choćby Chiny czekają na polską żywność, a tam możliwości są nieograniczone.

Rozmawiał Artur Osiecki

CV

Stanisław Kalemba - minister rolnictwa i rozwoju wsi od 31 lipca 2012 r. Od 1991 r. poseł na Sejm RP (I, II, III, IV, V i VI kadencji). Należy do Polskiego Stronnictwa Ludowego. Wcześniej m.in. prezes zarządu Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Paczkowie. Ukończył Wydział Ogólnorolny Akademii Rolniczej w Poznaniu.

Ile ostatecznie otrzyma Polska z wspólnej polityki rolnej Unii Europejskiej na lata 2014-2020 po przeliczeniu wcześniej wynegocjowanej kwoty z cen stałych na bieżące, z uwzględnieniem prognozowanego przez Komisję Europejską poziomu inflacji?

Z budżetu Unii Europejskiej, już w cenach bieżących, otrzymamy 32 mld euro. W tym 21 mld euro na dopłaty bezpośrednie z I filara i 11 mld euro z II filara na Program Rozwoju Obszarów Wiejskich (PROW).

Pozostało 95% artykułu
Fundusze europejskie
Horizon4Poland ’24 - fundusze europejskie na polskie projekty B+R!
Fundusze europejskie
Pieniądze na amunicję i infrastrukturę obronną zamiast na regiony
Fundusze europejskie
Piotr Serafin bronił roli regionów w polityce spójności
Fundusze europejskie
Fundusze Europejskie w trosce o zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Fundusze europejskie
Polska przeciwna demontażowi polityki regionalnej. Ma poparcie europejskich regionów