Rekomendacje filmowe: Kino zamiast meczu piłkarskiego?

Film o domowej przemocy, delikatna opowieść o relacjach ojca i autystycznego syna, survival horror i animacja dla dzieci – jest w czym wybierać

Publikacja: 21.06.2024 09:28

Kadr z filmu "Mój syn Ezra"

Kadr z filmu "Mój syn Ezra"

Foto: materiały prasowe

Tylko my dwoje

Reż.: Valerie Donzelli 

Wyk.: Virginie Efira, Melvil Poupaud, Dominique Reymond

Zaczyna się jak piękny romans. Blanche poznaje mężczyznę swoich marzeń. Jest w niebie. Para pobiera się, rodzą się dwie córeczki. Ale potem wszystko zaczyna się psuć. Gregoire chce mieć żonę tylko dla siebie, odcina ją od rodziny, utrudnia jej pracę w szkole. Jest zazdrosny o wszystko i wszystkich. Staje się coraz bardziej agresywny. Już nie tylko awanturuje się. Bije.

Valerie Donzelli zrobiła film o domowej przemocy. Ciekawy. Także dlatego, że nie sportretowała rodziny z marginesu, gdzie cuchnący wódką facet bije przestraszoną żonę, która jeszcze nierzadko chroni przed uderzeniami dzieci. Akcja „Tylko we dwoje” toczy się wśród typowych przedstawicieli klasy średniej. Dramat kobiety rozgrywa się w zamożnym domu, jest niewidoczny dla oczu innych. Tylko siostra-bliźniaczka zrozumie, co dzieje się z Blanche. Interesującą kreację tworzy tu Virginie Efira grająca zresztą nie tylko Blanche, ale również drugą bliźniaczkę Rose. Dobrze partneruje jej przystojny Melvil Poupaud. 

Mój syn Ezra

Reż.: Tony Goldwyn 

Wyk.: Robert De Niro, Bobby Cannavale, William Fitzgerald

To absolutnie niezwykły film. Robiony z sercem, co czuje się w każdym jego kadrze, w każdym dialogu. Jego bohater, Max Bernal jest komikiem.  Właśnie rozwiódł się z żoną i wrócił do starego ojca. Jego syn Ezra jest dzieckiem autystycznym. Max wciąż nie może dojść z byłą żoną do porozumienia w kwestiach opieki nad nim, a gdy Jenna po konsultacjach z lekarzem chce oddać chłopca do szkoły specjalnej, Max „porywa” go. Samochodem obaj wyruszają w podróż przez Stany. To będzie dla nich obu bardzo ważny czas.

Twórcy „Mojego syna Ezry” nie popadają w sentymentalizm. Proponują film bardzo zwyczajny, jakby chcieli przypomnieć, że „inność” nie skazuje ludzi na osamotnienie. Że ci, którzy trochę inaczej kontaktują się ze światem, mają prawo żyć pełnią życia. Ale też jest to opowieść o dorastaniu do ojcostwa i zadrach, które człowiek nosi w sobie. Trudnych wspomnieniach, z którymi trzeba się rozliczyć i uporać. I jeszcze coś: Rzadko zdarzają się w dzisiejszym kinie opowieści o ludziach przeżywających niemałe konflikty, ale gdzieś w środku pięknych i pełnych dobrych intencji. A takimi właśnie ludźmi – głównymi bohaterami czy odwiedzanymi po drodze przez Maxa starymi przyjaciółmi – zapełnia ekran Tony Goldwyn. W roli ojca pełną prawdy kreację tworzy Bobby Cannavale. Jak zawsze znakomity jest Robert De Niro jako dziadek. A odkryciem Goldwyna jest młody odtwórca roli Ery. William Fitzgerald jest dzieckiem autystycznym. W „Moim synu...” stanął przed kamerą po raz pierwszy w życiu. Na planie zawsze towarzyszyli mu rodzice. Reżyser dużo z nim pracował. Starał się dokładnie objaśniać mu każdą scenę, bo wtedy chłopiec czuł się pewniej. Dziś krytycy piszą o wielkim talencie Williama. Jestem pewna, że ten film niejednemu widzowi stanie się bliski. 

Wake Up

Reż.: Francois Simard, Anouk Whissell, Yoann-Karl Whissell

Wyk.: Turlough Convery, Benny O. Arthur, Jacqueline More

Zasada jest zawsze ta sama. Grupa młodych aktywistów czy może patoaktywistów próbuje protestować przeciwko anomaliom, z jakimi się nie zgadzają Zostaje zamknięta w pomieszczeniu i w rezultacie musi walczyć o swoje życie. Tym razem młodzi ludzie postanowili zaprotestować przeciwko niszczeniu środowiska w Supermarkecie. Jednak w sklepie rozlegają się alarmy, kupujący wychodzą, a nastolatkowie zamknięci jak w pułapce muszą walczyć o swoje życie z obłąkanym ochroniarzem, które chce urządzić krwawe polowanie. Niby w tle jest dość agresywny aktywizm, ale tak naprawdę nie chodzi twórcom o refleksję na temat środowiska naturalnego. Widza ma ten slasher czy jak nazywają to niektórzy survival horror po prostu wciągnąć. I, jeśli ktoś lubi ten gatunek kina, to wciąga.  

Arka Noego. Ahoj, przygodo!

Reż.: Alois Di Leo, Sergio Machado

Animacja

Zaczynają się wakacje, więc coś dla najmłodszych. Polski tytuł (nie wiadomo skąd to ahoj) sugeruje czeską produkcję, tymczasem mamy do czynienia z prawdziwie południowoamerykańskim, brazylijskim temperamentem. Dwie myszy Vini i Tito to przyjaciele na dobre i na złe. Jeden pisze świetne teksty piosenek, a drugi znakomicie gra na małej gitarce z łupiny orzecha. Zbliża się jednak potop, a przyjaciele dowiadują się, że staruszek o imieniu Noe będzie budował wielki statek, by ocalić wszelkie gatunki zwierząt przed wyginięciem. Na pokład arki mogą jednak wejść tylko pary – samiec i samica. Jednak przy pomocy karalucha Vini i Toto dostają się na pokład arki. Ale na arce też nie jest bezpiecznie. Lew wraz ze swoją świtą złożoną z hien, węży oraz niedźwiedzia i goryla chcą pożreć inne zwierzęta. Myszy wpadają na pomysł, że o wszystkim ma rozstrzygnąć konkurs piosenek. Próbują w ten sposób rozładować napięcie i pomóc stłoczonym zwierzakom przetrwać 40 dni i 40 nocy. „Arka Noego. Ahoj, przygodo!” to nie tylko animacja, ale też musical. Widzowie usłyszą serię piosenek inspirowanych twórczością brazylijskiego pisarza i  i poety Viniciusa de Moraesa.

Tylko my dwoje

Reż.: Valerie Donzelli 

Pozostało 99% artykułu
Film
Nie żyje laureat Oscara, współtwórca najbardziej kasowych filmów w historii
Film
Rekomendacje filmowe: początek lipca z horrorami
Film
„Gliniarz z Beverly Hills: Alex F", czyli dziaders zaakceptowany, gdy przeprosi
Film
Festiwal Polskich Filmów Fabularnych: Wiadomo, do kogo trafiły Platynowe Lwy
Materiał Promocyjny
Mazda CX-5 – wszystko, co dobre, ma swój koniec
Film
Eddie Murphy i gliniarz z Beverly Hills powrócił
Materiał Promocyjny
Jak Lidl Polska wspiera polskich producentów i eksport ich produktów?