To szczególny eksperyment, który trudno opisać jednym zdaniem. Reżyser podejmuje karkołomną próbę opowiedzenia skomplikowanych losów swojego kraju i jego mieszkańców, luźno opierając się na strukturze tytułowych baśni. „Opowiadamy, by przetrwać”, mówi w jednej z części trylogii Szeherezada, z czym najwyraźniej zgodzili się rodacy Gomesa, skoro wystawili jego film w wyścigu o Oscara.
Każda część trylogii jest inna, dlatego wymagają krótkiego omówienia. Punktem wyjścia pierwszej, zatytułowanej „Niespokojny”, jest upadek stoczni w Viana de Castelo. Dawne imperium żeglarskie, teraz zubożałe. Reżyser chciałby nakręcić baśń, ale jak to zrobić, gdy kryzys rujnuje jego kraj? A Gomes nie potrafi zrezygnować z marzeń. Gdy uświadamia sobie nieuchronność klęski projektu, ucieka. Kiedy znajdują go rozwścieczeni filmowcy, opowiada im – niczym Szeherezada próbująca udobruchać okrutnego sułtana - nieprawdopodobne historie. Niektóre wydarzyły się naprawdę, inne mieszają się z fikcją.
Jedną z nich jest brawurowa, rubaszna fantazja o spotkaniu przedstawicieli Troiki z władzami Portugalii. Związkowiec Luis (Adriano Luz) wraz z nieodpowiedzialnymi politykami stara się obronić rodaków przed finansistami narzucającymi politykę oszczędności. Gdy pewien mag oferuje sfrustrowanym elitom lek na dręczące ich problemy, prowadzi to do kłopotów, za które zapłaci portugalskie społeczeństwo.
Kolejny epizod, podobnie absurdalny jak poprzedni, opowiada o głośnym kogucie irytującym mieszkańców miasteczka Resende. Błahostka staje się poważnym problemem, na którym cyniczni samorządowcy starają się zbić polityczny kapitał.
W paradokumentalnym zakończeniu „Niespokojnego” filmowcy oddają głos zwolnionym stoczniowcom, pogrążonym w depresji. Jeden z nich, polemizując z ludźmi nazywającymi ich leniami, mówi: „Łatwiej jest chodzić na plażę, kiedy się pracuje. Bezrobotny i smutny nie chodzi na nią niezależnie od pogody”.
Druga, najbardziej udana część - „Opuszczony” - zaczyna się jak osobliwy western. Śledzimy historię mordercy, który dzięki swojemu sprytowi długo ukrywa się przed policją. Człowiek wyprowadzający w pole opresyjne państwo zostaje – paradoksalnie – lokalnym bohaterem, co wiele mówi o nastrojach panujących w Portugalii. W „Opuszczonym” znajduje się także najlepszy epizod całej trylogii. „Łzy sędzi” to pełna absurdu i groteski opowieść o pozornie prostej sprawie, której zawiłość przerasta doświadczoną orzekającą. Pełna błyskotliwych metafor nowelka bawi, ukazując jednocześnie z oryginalnej perspektywy największe problemy współczesnej Europy.