Sławomir Dudek, główny ekonomista, Pracodawcy RP:
Jeszcze w pierwszych dniach marca ekonomiści martwili się co najwyżej o spowolnienie wzrostu gospodarczego w Polsce, którego sygnały obserwowaliśmy już od I kwartału 2019 roku. 4 marca było posiedzenie Rady Dialogu Społecznego, podczas którego odbyła się debata „Spowolnienie gospodarcze – wyzwania i zagrożenia". Dyskutowano, jakie działania należy podjąć, aby firmy i pracownicy łagodnie przeszli przez nadchodzące globalne spowolnienie. Wygłaszając referat wprowadzający, wyjaśniałem, że spowolnienie to nie jest recesja, to nie jest kryzys. Miało to złagodzić awersję strony rządowej i polityków do słowa „kryzys" i ułatwić trudny dialog. Jednak dokładnie tego samego dnia wykryto w Polsce pierwszy przypadek koronawirusa. Dlatego prezentację zakończyłem stwierdzeniem: „nie mamy recesji, ale mamy Covid-19". Rzeczywistość wyprzedziła oceny ekonomistów. Dziś nie ma wątpliwości, że w 2020 r. polskie firmy doświadczą po raz pierwszy od 1989 r. recesji: bezwzględnego spadku PKB. Ten kryzys ma wyjątkowy charakter z uwagi na jego złożoność, niespotykaną dotychczas w historii gospodarki światowej, która przecież niejednej recesji już doświadczyła. Kryzys uderza na cztery sposoby. Pierwszy: zamknięcie gospodarki chińskiej na przełomie stycznia i lutego, co spowodowało zaburzenia w łańcuchach dostaw. W takiej sytuacji mówimy o tzw. szoku podażowym. W drugiej połowie marca administracyjnie wprowadzono w Polsce i w całej Europie ograniczenia działalności gospodarczej oraz przemieszczania się osób. W ten sposób zamknięto sporą część gospodarki. To również był szok podażowy. Ale jest i kolejne uderzenie: problemy z popytem. Konsumenci zostali zamknięci w domach, sklepy i usługi zamknięte, malały dochody i skłonność do konsumpcji. To radykalnie zmniejszyło globalny popyt. Czwarte uderzenie to kryzys światowy, który może na dłużej dotknąć nasze rynki eksportowe. Ekonomiści mówią o drugiej fali tsunami, która może nadejść w przyszłym roku. Miejmy nadzieję, że będzie ona krótka i łagodna. Polskie firmy, zahartowane przez trzy dekady transformacji gospodarczej, poradzą sobie z recesją. Nabędą nowych doświadczeń, wykorzystają szanse. Bo po recesji zawsze przychodzi ożywienie, a po ożywieniu ekspansja.
Prof. Andrzej K. Koźmiński, prezydent Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie:
Tegoroczna edycja Orłów „Rzeczpospolitej" jest absolutnie wyjątkowa. Wyniki są ogłaszane, gdy polska i światowa gospodarka pogrążają się w kryzysie. Dna nie czuć pod stopami. Nikt nie jest w stanie ocenić jak głęboka i zróżnicowana (geograficznie i sektorowo) będzie recesja i jakie będą drogi wychodzenia z niej. Czy Polska będzie w stanie powtórzyć syndrom „zielonej wyspy" z lat 2008–2010?
Pamiętając o tych szczególnych uwarunkowaniach, patrzymy na tegorocznych laureatów. Czy wybraliśmy lokomotywy nowej generacji, które pomogą wyciągać naszą gospodarkę z zapaści, pociągając za sobą ławice mniejszych przedsięwzięć? Kluczowe są innowacyjność, zdolność szybkiego wyszukiwania i eksploatacji rosnących „baniek" popytu oraz generowanie wysokiej wartości dodanej, umożliwiającej adaptację do nerwowych wahań rynku i zapewnienie bezpieczeństwa w warunkach pandemii. Muszą to być firmy zdolne do realizacji korzyści skali oraz zasięgu, wykorzystujące zdolności i kapitał intelektualny w celu penetracji różnych rynków.
Wszystkie tegoroczne Orły: Asseco, Can-Pack, CD Project i Kruk SA spełniają w znacznym stopniu wszystkie te warunki. Są mocno posadowione na rynkach, które będą rosły w warunkach kryzysu. Asseco to czołowa europejska firma informatyczna działająca na zasadzie solution providera, czyli dostarczyciela szytych na miarę systemów informatycznych. Jest niemal pewne, że kryzys spowoduje zwiększenie zapotrzebowania na takie usługi. W podobnej sytuacji jest czołowy polski eksporter – CD Projekt, producent gier, których popularność gwałtowanie rośnie w warunkach zamknięcia spowodowanego pandemią. „Wiedźmin" przeżywa renesans popularności dzięki serialowi Netflixa, fani czekają niecierpliwie na premierę „Cyberpunka". Canpack jest wiodącym graczem na rynku opakowań metalowych w Europie Środkowo-Wschodniej, umacnia swoją pozycję w innych regionach świata. Jest to firma związana z przemysłem spożywczym i oferująca substytuty dla wszechobecnego plastiku. Kryzys nieuchronnie przynosi zatory płatnicze. Z pewnością skorzysta na tym Kruk SA, polski lider zarządzania wierzytelnościami, który działa także na rynkach: rumuńskim, czeskim, słowackim, niemieckim, włoskim i hiszpańskim.