Wody Polskie nie podały, co było przyczyną śnięcia ryb, które ujawniono w lutym w Kanale Gliwickim. Dwa lata temu właśnie od masowego pomoru ryb w tym miejscu zaczęła się największa katastrofa ekologiczna w Polsce. I choć doprowadziło do niej kilka czynników (wysokie letnie temperatury, niski poziom Odry oraz wysokie stężenie soli), śnięcie ryb w Łabędach jest alarmem dla polskich służb. Milionowe ilości złotej algi utrzymują się bowiem nie tylko w Kanale Gliwickim i starorzeczach Odry, ale jak ujawnili w grudniu ubiegłego roku ekolodzy z Greenpeace’u – także w Wiśle, w śluzie Dwory. Do tego, by zakwitły i zniszczyły całe życie biologiczne w rzekach, niewiele potrzeba.
Dwie czujki zamiast monitoringu
Po katastrofie na Odrze rząd Mateusza Morawieckiego zapowiedział budowę stałego monitoringu rzeki na całej jej długości (a także na innych polskich rzekach i jeziorach). Od czerwca ubiegłego roku system monitoringu buduje Instytut Rybactwa Śródlądowego. Dostał na to 250 mln zł dotacji od Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. System ma działać w czasie rzeczywistym, podawać parametry wody i ostrzegać o ewentualnych skażeniach. Miał być gotowy w 30 proc. (100 urządzeń) do końca 2023 r., a całość – 825 sztuk – do końca 2024 r. Do jesieni na Odrze miało być zainstalowanych 18 urządzeń.
Na razie na Odrze działa jednak tylko – niezależny od docelowego – system testowy uruchomiony na przełomie marca i kwietnia 2023 r. Trzy urządzenia zainstalował Instytut Ochrony Środowiska, jedno Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, a kolejne sześć z opóźnieniem Instytut Rybactwa Śródlądowego, który miał od początku problemy ze swoim sprzętem, ulegał on awariom i był nieczynny. – Ten system monitoringu testowego praktycznie przestał działać. Obecnie działają tylko dwa punkty pomiarowe, a w ubiegłym roku było ich dziewięć – alarmuje nasz informator i dodaje, że dane z pomiarów są publikowane przez GIOŚ na stronie internetowej, a wyniki są alarmujące. – Wynika z nich, że mimo zimy i niekorzystnych warunków alga ma się dobrze i żyje w ilościach milionowych – tłumaczy.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska potwierdza te informacje. „W sezonie zimowym, wspomagający pilotażowy monitoring automatyczny był ograniczony z powodów technicznych, a część czujników została wyłączona (oblodzenie zakłóca lub wręcz uniemożliwia ich pracę)” – wyjaśnia nam resort. I zapewnia, że „wraz z nadejściem sezonu wiosenno-letniego, monitoring Odry będzie stopniowo zwiększany, włączone zostaną kolejne sondy automatyczne”.
Czytaj więcej
Wkrótce możemy mieć do czynienia z powtórką ubiegłorocznej katastrofy na Odrze. Trwa walka z zakwitem złotych alg na Kanale Gliwickim. Algi stają się toksyczne w reakcji na... stres.