Nadchodzi dobry koniec roku dla polskiej zbrojeniówki

W najbliższych tygodniach rodzimy przemysł obronny powinien podpisać kilka dużych kontraktów wartych miliardy złotych. Chodzi m.in. o wozy bojowe Borsuk. Kończą się także negocjacje w sprawie zakupu czołgów K2.

Publikacja: 04.11.2024 20:39

Kontrakt na bojowe wozy piechoty Borsuk powinien zostać podpisany do końca roku

Kontrakt na bojowe wozy piechoty Borsuk powinien zostać podpisany do końca roku

Foto: LESZEK CHEMPEREK/MON

W najbliższy piątek, 8 listopada, pomiędzy Agencją Uzbrojenia a spółkami Polskiej Grupy Zbrojeniowej najpewniej zostanie podpisana umowa dotycząca zakupu kilkuset pojazdów „towarzyszących” systemowi Regina (armatohaubice 155 mm) i tzw. langustom, czyli wieloprowadnicowym wyrzutniom rakietowym. W skład jednego dywizjonu Regina oprócz 24 armatohaubic 155 mm wchodzi także 18 wozów dowodzenia i logistyki: 2 wozy dowódczo-sztabowe, 9 wozów dowódczych, 6 wozów amunicyjnych i 1 warsztat remontu uzbrojenia i elektroniki. Z kolei zakupy związane z langustą w przyszłości mogą się przydać także do kupowanych w Korei systemów artylerii rakietowej K239 Chunmoo. Ostateczna cena tych zakupów nie jest jeszcze znana, ale kwota będzie liczona w miliardach złotych.

Czołgi K2 powoli, ale do przodu

Jeszcze niedawno celowano, żeby 8 listopada podpisać także umowę na kolejnych 180 czołgów K2 i K2 PL. Jednak w ostatnich tygodniach doszło do ostrego kryzysu w rozmowach między konsorcjantami, którzy mają wyprodukować pojazdy, czyli PGZ i koreańskim producentem Hyundai Rotem. Problemów jest kilka. Podstawowym jest tzw. odpowiedzialność solidarna, którą obaj konsorcjanci ponoszą w stosunku do zamawiającego, czyli Agencji Uzbrojenia. Polska strona nie chciała ponosić odpowiedzialności za czołgi K2, które będą całkowicie produkowane w Korei Południowej. Nieco upraszczając, najpewniej skończy się tak, że wspólne ponoszenie odpowiedzialności rozpocznie się dopiero od momentu, gdy scertyfikowane zostaną czołgi K2 PL, czyli nieco zmodyfikowana wersja K2, w której będą także polskie komponenty – montaż tych pojazdów będzie się już najpewniej odbywał w Polsce.

Czytaj więcej

Budżet na obronność. Jak oszczędzić na zbrojeniach

Ale tu dochodzimy do kolejnej trudności, czyli tego, że wciąż nie do końca wiadomo, gdzie mają się odbywać prace związane z montażem czołgów K2PL. Wiadomo, że w grze są dwa ośrodki – Poznań, gdzie znajdują się m.in. Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne czy Cegielski, i Śląsk, czyli głównie Bumar Łabędy. Trudności polegają m.in. na tym, że Bumar obecnie nie dysponuje nowoczesną infrastrukturą, a potężna niegdyś spółka zatrudnia teraz mniej niż… 300 osób. Co może zdumiewać: jest to problem wewnętrzny PGZ, gdzie nie ma konsensusu odnośnie do tego, gdzie prace mają się toczyć.

Po tym, jak już zostanie wynegocjowany projekt umowy między konsorcjum a Agencją Uzbrojenia, to musi jeszcze zostać oficjalnie potwierdzone finansowanie, za które odpowiada Bank Gospodarstwa Krajowego. Tu wydaje się, że nie powinno być już problemów. Umowę musi także zatwierdzić Prokuratoria Generalna. O ile więc jej podpisanie na koniec tygodnia wydaje się bardzo mało prawdopodobne, to jest to najpewniej kwestia kilku najbliższych tygodni. Jeśli się uda, to pod koniec dekady w Polsce mogą być montowane czołgi K2PL i oczywiście polski przemysł powinien mieć już zdolności do serwisowania i obsługi tych pojazdów. Ale by takie przenoszenie produkcji miało sens, za kilka lat powinny zostać zawarte kolejne umowy na zakup takich czołgów. Tak przewiduje umowa ramowa. Obecnie nie jest to jednak w żaden sposób przesądzone.

Wozy bojowe Borsuk coraz bliżej

Najpewniej jeszcze przed końcem roku zostanie także podpisany kontrakt na bojowe wozy piechoty Borsuk. Umowa ramowa na prawie 1,5 tys. pojazdów w różnych wersjach została podpisana już na początku 2023 r. By faktycznie doszło do produkcji, trzeba podpisać tzw. umowy wykonawcze – a do tej pory poważnym problemem były przekładnie w układzie napędowym, które się przegrzewały. Wydaje się jednak, że w końcu tę trudność udało się przezwyciężyć i podpisanie umowy w najbliższych tygodniach wydaje się jak najbardziej możliwe.

Czytaj więcej

Michał Baranowski: Ameryka potrzebuje silnej Europy

Nie jest jasne, jakiej liczby pojazdów będzie dotyczyć ta pierwsza umowa. To będzie zależeć m.in. od tego, na jak duże gwarancje bankowe będzie mogła sobie pozwolić Polska Grupa Zbrojeniowa, która z racji szeregu wielomiliardowych kontraktów i podpisanych dla nich gwarancji bankowych nie ma już zbyt szerokiego pola manewru. To dzięki tej umowie powinny zostać stworzone zdolności do produkcji seryjnej borsuków w Hucie Stalowa Wola, ale nie wiadomo, jaka będzie docelowa skala rocznej produkcji. W każdym razie wykonanie całej umowy ramowej zajmie co najmniej kilkanaście lat i dla spółek PGZ będzie oznaczać kilkadziesiąt miliardów złotych przychodu.

Jeśli chodzi o pojazdy pancerne, to w najbliższych tygodniach/miesiącach powinna zostać podpisana umowa na zakup kilkudziesięciu transporterów opancerzonych Rosomak w tzw. wersji L, czyli nieco wydłużonych. Wartość tej umowy także powinna przekroczyć miliard złotych. Jeśli do tego doliczymy umowy wykonawcze, dotyczące obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej w programach Narew i Pilica, oraz inne umowy mające mniejszą wartość finansową – to może się okazać, że w najbliższych kilku tygodniach spółki PGZ podpiszą kontrakty na ponad 10 mld zł.

Wysyp zamówień dla rodzimego przemysłu nie oznacza jednak wstrzymania kooperacji ze zbrojeniówką zagraniczną. W ostatnich dniach listopada najpewniej wejdą w życie umowy warunkowe na zakup 152 koreańskich armatohaubic K9 oraz 72 zestawów artylerii rakietowej K239 Chunmoo. Ich wartość to prawie 20 mld zł. By doszło do ich realizacji, potrzebne było zapewnienie finansowania, którego pozyskanie miała wspomóc strona koreańska. Jak słyszymy nieoficjalnie, ten problem udało się wreszcie rozwiązać.

W najbliższy piątek, 8 listopada, pomiędzy Agencją Uzbrojenia a spółkami Polskiej Grupy Zbrojeniowej najpewniej zostanie podpisana umowa dotycząca zakupu kilkuset pojazdów „towarzyszących” systemowi Regina (armatohaubice 155 mm) i tzw. langustom, czyli wieloprowadnicowym wyrzutniom rakietowym. W skład jednego dywizjonu Regina oprócz 24 armatohaubic 155 mm wchodzi także 18 wozów dowodzenia i logistyki: 2 wozy dowódczo-sztabowe, 9 wozów dowódczych, 6 wozów amunicyjnych i 1 warsztat remontu uzbrojenia i elektroniki. Z kolei zakupy związane z langustą w przyszłości mogą się przydać także do kupowanych w Korei systemów artylerii rakietowej K239 Chunmoo. Ostateczna cena tych zakupów nie jest jeszcze znana, ale kwota będzie liczona w miliardach złotych.

Pozostało 88% artykułu
Biznes
Domy po 1 euro na Sardynii. Wioska celuje w zawiedzionych wynikami wyborów w USA
Biznes
Zyski z nielegalnego hazardu w Polsce zasilają francuski budżet. Branża alarmuje
Biznes
Litwa inwestuje w zbrojeniówkę. Będzie więcej pocisków dla artylerii
Biznes
Strategiczne Spotkania w Świecie Biznesu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Frankowa kontrofensywa banków