UE dołoży zbrojeniówce. Ale tylko tej zachodniej

Niewypały polskiej zbrojeniówki w walce o unijne granty to efekt naszej słabości – ale też premii dla dużych graczy. Z obecnymi kryteriami te programy, z punktu widzenia naszej branży, nie mają sensu.

Publikacja: 18.11.2024 05:20

Przenośne zestawy rakietowe Piorun miały ruszyć na podbój Europy, ale raczej nic z tego nie będzie

Przenośne zestawy rakietowe Piorun miały ruszyć na podbój Europy, ale raczej nic z tego nie będzie

Foto: mat. pras.

EDIRPA to unijny program, który – jak wyjaśniają urzędnicy KE – „ma wzmocnić europejski przemysł obronny przez zamówienia realizowane na zasadzie współpracy”. Jego budżet wynosi 310 mln euro. Polska złożyła w tym programie jeden wniosek. Wojsko Polskie oraz siły zbrojne Litwy, Estonii i Norwegii miały wspólnie kupić przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe Piorun, których producentem jest skarżyskie Mesko, spółka z Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

W ramach tego kontraktu miały być zakupione ponad 2 tys. pocisków. Cena jednego to ok. 200 tys. euro, wartość umowy miałaby wynosić ok. 2,5 mld zł. Komisja Europejska miała do tego dołożyć 60 mln euro, z czego 30 mln miało trafić do Polski – do Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych.

Czytaj więcej

Wystrzelił prywatny biznes obronny. Kto najlepiej na tym zarabia

Programy pisane pod dużych graczy z branży zbrojeniowej

W czwartek w Skarżysku-Kamiennej doszło do podpisania listu intencyjnego pomiędzy przedstawicielami tych krajów, co było jednym z kolejnych etapów wymaganych po złożeniu wniosku. Byli przy tym obecni wiceminister obrony Paweł Bejda i wiceminister aktywów państwowych Marcin Kulasek. Polska strona miała informacje, że ogłoszenie wyników miało być pod koniec miesiąca. Ale to się zmieniło. Doszło do kuriozalnej sytuacji: dokładnie gdy polscy politycy tłumaczyli, dlaczego to takie ważne, KE poinformowała o wynikach. Nasz projekt nie dostał dofinansowania. Zapewne był to przypadek, ale wyszło co najmniej niezręcznie.

Wybranych zostało pięć projektów, a każdy z nich otrzymał dofinansowanie na poziomie 60 mln euro. Są to m.in. zakupy francuskiego systemu przeciwlotniczego Mistral, niemieckiego systemu Iris-T czy dwa projekty na zakup amunicji artyleryjskiej 155 mm – co najmniej jeden realizowany w niemieckim Rheinmetallu. Polski projekt dostał 52 na 70 możliwych punktów. Konkurencyjny projekt Francji miał punktów 55,5. By w ogóle projekt był brany pod uwagę do dofinansowania, musiał otrzymać co najmniej 42 punkty. Polski Piorun trafił na tzw. listę rezerwową.

Kryteriów oceny było dziesięć. Problem w tym, że cztery z nich miały podwójną wagę: liczba krajów składających dane zamówienie, jego wartość, wzmocnienie konkurencyjności i uzupełnienie zapasów. Znacznie mniej punktowany był np. udział małych i średnich przedsiębiorstw. Tylko pod względem wielkości transakcji i liczby państw biorących udział projekt polski był od francuskiego gorszy o 1,5 punktu, co przekłada się na praktycznie połowę różnicy w ocenie całości.

Mizerne perspektywy zbrojeniowej drobnicy

Taka punktacja kryteriów premiuje podmioty, które mają większe zdolności produkcyjne i większy katalog klientów. To szczególnie widać w obszarze produkcji amunicji, gdzie potentatem jest niemiecki Rheinmetall. – Celem programu jest zmniejszenie różnorodności posiadanego sprzętu i konsolidacja przemysłu zbrojeniowego – wyjaśniali niedawno na łamach „Rzeczpospolitej” analitycy Justyna Gotkowska i Łukasz Maślanka z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Problem w tym, że program EDIRPA jest w pewnym sensie pilotażem kolejnych programów unijnych związanych ze zbrojeniówką. Ale wtedy ten budżet będzie już liczony w miliardach, a nie milionach euro. EDIP na lata 2025–2027 ma mieć budżet pięć razy większy niż obecny – 1,5 mld euro.

A na nim przecież nie koniec. Bardzo słabo polski przemysł wypadł również w unijnym programie ASAP, który ma wzmocnić europejskie zdolności do produkcji amunicji i którego budżet to 500 mln euro. „Spółki z domeny amunicyjnej Polskiej Grupy Zbrojeniowej złożyły wnioski w programie ASAP w łącznej wysokości 11 mln euro. Wielkość wnioskowanej dotacji wynikała z konieczności zapewnienia współfinansowania inwestycji ze środków własnych. Jeden z trzech wniosków, na kwotę 2,1 miliona euro, został rozpatrzony pozytywnie przez komisję kwalifikacyjną UE, przez co Polska otrzymała 20 proc. całkowitej kwoty, o jaką wnioskowała” – informowali przedstawiciele spółki Mesko. Wnioskowanie o tak małe dofinansowanie wynikało z tego, że polskie spółki są biedne i… nie miały na wkład własny. W tym samym czasie różne spółki Rheinmetallu dostały dofinansowanie na poziomie 120 mln euro, a francuskie Eurenco – ok. 80 mln euro.

Czytaj więcej

Polskie pioruny ruszają na podbój Europy

Wielcy staną się jeszcze więksi

Jakie wnioski płyną z tych dwóch programów? – To jest jasne. Zjednoczony przemysł europejski oznacza przemysł niemiecko-francuski – mówi „Rzeczpospolitej” jeden z wojskowych, który pracował przy przygotowywaniu wniosku w programie EDIRPA. – W naszym przekonaniu każdy projekt, który uzyskał minimalną wymaganą liczbę punktów, powinien zostać częściowo dofinansowany. A przy takim podziale środków ta idea wspólnych zakupów jest po prostu wypaczona, a my zostaliśmy zrobieni na szaro – stwierdza gorzko. Trudno nie zgodzić się z tym wnioskiem. Z pięciu projektów, które KE dofinansowała w programie EDIRPA, na dwóch skorzysta przemysł niemiecki, na jednym francuski, na jednym najpewniej fińska Patria, a jeden trafi do różnych graczy produkujących amunicję.

– W moim przekonaniu polska strona popełniła błąd na etapie konsultowania kryteriów tego programu – mówi człowiek od lat działający w przemyśle zbrojeniowym. – To wówczas nasi przedstawiciele powinni byli zwracać uwagę na to, co będzie brane pod uwagę przy ocenie tych wniosków.

Co dalej? W resorcie obrony można usłyszeć, że będziemy wywierać presję polityczną, by nasz program, który trafił na listę rezerwową, jednak został dofinansowany. Trudno szacować, jakie są na to szanse. Ale jeśli teraz nie potraktujemy poważnie konsultacji przy programie EDIP, który ma znacznie większy budżet, to polskie firmy znów mogą nie dostać żadnego dofinansowania, a zachodni potentaci staną się jeszcze więksi.

EDIRPA to unijny program, który – jak wyjaśniają urzędnicy KE – „ma wzmocnić europejski przemysł obronny przez zamówienia realizowane na zasadzie współpracy”. Jego budżet wynosi 310 mln euro. Polska złożyła w tym programie jeden wniosek. Wojsko Polskie oraz siły zbrojne Litwy, Estonii i Norwegii miały wspólnie kupić przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe Piorun, których producentem jest skarżyskie Mesko, spółka z Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

W ramach tego kontraktu miały być zakupione ponad 2 tys. pocisków. Cena jednego to ok. 200 tys. euro, wartość umowy miałaby wynosić ok. 2,5 mld zł. Komisja Europejska miała do tego dołożyć 60 mln euro, z czego 30 mln miało trafić do Polski – do Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych.

Pozostało 88% artykułu
Biznes
Gigant doradztwa coraz bliżej ugody wartej 600 mln dol. Miał przyczynić się do epidemii opioidów
KONFLIKTY ZBROJNE
Amerykańskie rakiety dalekiego zasięgu nie przyniosą przełomu
Biznes
Foxconn chce inwestować w Polsce. Tajwańska firma szuka okazji
Biznes
Amerykanie reagują na uszkodzenia podmorskich kabli internetowych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Biznes
Polska AI podbiła Dolinę Krzemową