– W kalendarzu prac nic się nie zmienia. Chcemy, by jeszcze przed wakacjami parlamentarnymi projekt nowego prawa działalności gospodarczej trafił pod obrady rządu – dowiaduje się „Rz" w resorcie gospodarki.
Potwierdza to odpowiedzialny za projekt wiceminister Mariusz Haładyj. Ministerstwo zapewnia, że mimo ostrego oporu, z jakimi założenia do tego projektu spotkały się ze strony innych resortów, jest zdeterminowane, by doprowadzić do uchwalenia zapowiedzianych zmian.
Nowe prawo, które z jednej strony ma zastąpić wysłużoną ustawę o swobodzie działalności gospodarczej, a z drugiej być powrotem do liberalnej ustawy Wilczka sprzed ćwierćwiecza, weszłoby wtedy w życie od 1 stycznia 2016 r.
Urzędnicy mówią „nie"
Dwa tygodnie temu wydawało się, że plan ten stanie pod znakiem zapytania. Odbyła się wtedy pierwsza konferencja uzgodnieniowa dotycząca założeń projektu. Przedstawiono na niej uwagi do projektu zgłoszone przez administrację państwową.
Urzędy centralne zgłosiły aż 341 zastrzeżeń. Najpoważniejsze – Ministerstwo Finansów. Problem polega na tym, że część z nich postawiło pod znakiem zapytania podstawowe założenia projektu – wpisanie do systemu prawa gospodarczego, że co nie jest zabronione, jest dozwolone, oraz zasad domniemania uczciwości i rozstrzygania sporów interpretacyjnych na korzyść przedsiębiorców.