Podwyższono za to limit publiczności z 25 do 50 proc. liczby miejsc przewidzianych dla kibiców na stadionach piłkarskich i żużlowych. W zajęciach lub w wydarzeniach sportowych oraz współzawodnictwie sportowym z wyłączeniem pól golfowych, kortów tenisowych, stajni, stadnin i torów wyścigowych dla koni, infrastruktury do sportów wodnych i lotniczych, których nie dotyczą ograniczenia maksymalnej liczby osób, będzie mogło uczestniczyć nie więcej niż 300 uczestników. Przy czym do tego limitu nie wlicza się osób zajmujących się obsługą wydarzenia. Zdecydowano też o zniesieniu ograniczenia liczby uczestników zajęć na basenach, bez względu na to, czy są kryte czy otwarte.
To jeszcze nie koniec – rząd znosi także obowiązek naprzemiennego zajmowania miejsc w kinach, na imprezach artystycznych i rozrywkowych w pomieszczeniach, w tym w klubach muzycznych i salach widowiskowo-sportowych, a także w amfiteatrach i w muszlach koncertowych. Przewidziano też udostępnienie widzom lub słuchaczom co drugiego miejsca na widowni (nie więcej niż 50 proc. miejsc).
Maska na twarz
Widz nadal będzie zobowiązany do zakrywania ust i nosa do czasu zajęcia przez niego miejsca oraz podczas poruszania się na terenie obiektów. Podobnie jak gość restauracji czy pubu.
Marek Posobkiewicz, główny inspektor sanitarny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, mówi „Rzeczpospolitej", że o stosowanie zakazów powinny zadbać policja i sanepid.
– Ale w taki sposób nie ureguluje się ludzkiej mentalności. Każdy z nas powinien mieć na względzie bezpieczeństwo własne i innych ludzi – uważa Posobkiewicz. Jego zdaniem wszędzie tam, gdzie pojawia się więcej ludzi, powinniśmy założyć maseczki. I to nie dlatego, że grozi nam kara za jej brak, tylko dlatego, że chcemy uniknąć zakażenia wirusem.
Wątpliwe kary
W sklepach, pociągach, tramwajach pojawia się coraz więcej funkcjonariuszy, którzy pilnują przestrzegania obowiązku noszenia maseczek w zamkniętych miejscach publicznych. Przypomnijmy, że za brak zakrycia twarzy i nosa możemy zostać ukarani przez policję mandatem w wysokości 500 zł. Jeśli jednak funkcjonariusze skierują sprawę do sanepidu, ten może wymierzyć karę nawet do 30 tys. zł.