Jeszcze trzy miesiące temu ministra zdrowia Izabela Leszczyna zapowiadała walkę z alkoholizmem i zmiany związane z dostępem do alkoholu. Miał być zakaz sprzedaży na stacjach benzynowych nocą, utrudniony dostęp do tzw. małpek, zmiana polityki związanej ze sprzedażą m.in. piwa w dyskontach i wyższa akcyza na alkohol. Projekt regulujący te zmiany miał być „prawie” gotowy i trafić do Sejmu po wakacjach. Zamiast tego mamy sprzedaż alkoholu na Allegro (pilotażowo od 21 października) i kolorowe tubki z alkoholem do złudzenia przypominające te z musami dla dzieci.
Zapowiedzi resortu zdrowia to odpowiedź na ciągle rosnące spożycie napojów wyskokowych w Polsce. Nasi rodacy rocznie spożywają niemal 10 litrów czystego alkoholu na głowę, podczas gdy dwadzieścia lat wcześniej było to niespełna 7 litrów. Szacuje się, że od alkoholu uzależnionych może być nawet milion osób.
Niepotrzebna promocja alkoholu wśród dzieci i młodzieży
Oczywiście nie każda osoba pijąca uzależni się od alkoholu, ale ułatwiając do niego dostęp promuje się spożycie i zachęca do sięgania po nie. Forma tubki jest szczególnie atrakcyjna dla ludzi młodych.
Czytaj więcej
Na stację benzynową po alkohol idą ci, którzy w środku nocy bez tej flaszki nie mogą się obejść - mówi Łukasz Tchórzewski, terapeuta uzależnień, influencer Alkoholik z TikToka, autor książki "Nie pij dziś".
Jednak w tym konkretnym przypadku jest to o tyle niebezpieczne, że nie tylko promuje je wśród osób małoletnich (tak, oczywiście są oznaczone, ale dzieci nie czytają, a zapamiętują), to w dodatku rodzi ryzyko, że rodzic sięgnie po nie przez pomyłkę. Musy owocowe często stoją w sklepach obok soków, a te – tuż przy alkoholach.