Entuzjaści tzw. alternatywnych metod rozwiązywania sporów wśród ich licznych przewag nad procesami sądowymi wskazują m.in. niższe koszty. Okazuje się jednak, że nie zawsze jest to prawda.
Jak wynika z raportu „Koszty arbitrażu w Polsce” przygotowanego przez kancelarię Kocur i Wspólnicy, aby opłaty za arbirtaż były niższe niż w postępowaniu sądowym, wartość przedmiotu sporu (WPS) musi mieścić się w przedziale od 1,1 mln do 24,5 mln zł. Próg ten można podnieść nawet do 52,1 mln zł, jeśli strony zdecydują się na zmniejszenie liczby arbirtów ze standardowych trzech do jednego. Wynika to z faktu, że opłata sądowa od pozwu wynosi 5 proc. WPS, ale nie więcej niż 200 tys. zł. Opłaty w arbitrażu określają zaś regulaminy poszczególnych instytucji arbirtażowych i nie ma tu górnych limitów.
Czytaj więcej
Traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej zabrania wszelkich innych form rozstrzygania sporów między państwami niż przewidziane w traktatach.
Ważną część kosztów arbirtrażu stanowią wynagrodzenia pełnomocników. Jak wskazano w raporcie, są bardzo zróżnicowane, ale również zależą od kwoty przedmiotu sporu. Przykładowo, jeśli nie przekracza ona 100 tys. zł, średnie wynagrodzenie dla pełnomocnika to 8 tys. zł. Gdy przekracza 30 mln zł, kwota ta wzrasta do 800 tys. zł. Chociaż to aż 100 razy więcej, realnie udział wynagrodzenia pełnomocnika w całkowitych kosztach spada wraz ze wzrostem WPS. O ile przy kwocie do 100 tys. zł wynosi średnio 21 proc., o tyle już przy sporach przekraczających 30 mln zł tylko 1,16 proc.
Strona wygrana może jednak liczyć na zwrot kosztów zastępstwa procesowego od drugiej strony. I znów – o ile w postępowaniach sądowych przepisy przewidują tu górną granicę 25 tys. zł, o tyle w arbitrażu takiego limitu nie ma. I o ile w najmniejszych sprawach (do 50 tys. zł) mediana zasądzanych kosztów jest zbliżona (ok. 3600 zł), o tyle już w przedziale od 200 tys. zł do 2 mln zł różnica jest dwukrotna (20,9 tys. zł do 10,8 tys. zł w sądzie), a powyżej 5 mln zł WPS wzrasta jeszcze drastyczniej.