Dwa głośne przypadki, które wstrząsnęły opinią publiczną, ukazują, jak łatwo sprawcy tragicznych wypadków drogowych potrafią wyjść poza zasięg polskiego wymiaru sprawiedliwości. Łukasz Ż. – podejrzany o spowodowanie wypadku na Trasie Łazienkowskiej, w którym zginął pasażer drugiego samochodu, a trzy osoby trafiły do szpitala - po dwóch miesiącach został przywieziony z Niemiec do Polski. Jego przypadek, a także historia Sebastiana M., który uciekł do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, prowokuje pytania o skuteczność ekstradycji.
Sprawcy wypadków uciekają za granicę
Łukasz Ż. ma na koncie nie tylko spowodowanie śmiertelnego wypadku, ale i liczne przestępstwa w tym jazdę pod wpływem alkoholu i oszustwa majątkowe. W 2021 roku otrzymał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Z kolei sprawa Sebastiana M., oskarżonego o spowodowanie tragicznego wypadku na autostradzie A1, wciąż pozostaje nierozwiązana. Po ucieczce z Polski sprawca dostał się do Zjednoczonych Emiratów Arabskich - po zatrzymaniu, mimo wniosku o ekstradycję, sąd pozwolił mu pozostać na wolności.
Czytaj więcej
Wydłużą się procedury ekstradycyjne w sprawie przebywającego w Dubaju Sebastiana M. - podaje RMF FM. Powodem ma być prośba polskich śledczych.
Z kolei „Frog” zyskał rozgłos po szaleńczym rajdzie ulicami Warszawy. W 2021 roku po skazaniu go na 1,5 roku więzienia za niebezpieczną jazdę i liczne wykroczenia, „Frog” zniknął. Ukrywał się przez ponad rok i dopiero w 2022 roku udało się go zatrzymać w Londynie. Jednak do tej pory nie ma informacji o jego ekstradycji do Polski – sprawa nadal toczy się przed brytyjskim sądem.
Rodziny sprawców wypadków obawiają się o swoje życie
Te przypadki mogą sugerować, że przestępcy po przekroczeniu granic, stają się niemal nietykalni. Procedury ekstradycyjne, mimo że działają, są niejednokrotnie czasochłonne, a różnice w przepisach między krajami uniemożliwiają szybkie i efektywne działanie.