Posłowie PiS chcą dożywocia za "zabójstwo drogowe". I rozszerzenia konfiskaty aut

Spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym przez pijanego albo będącego pod wpływem narkotyków kierowcę byłoby zagrożone karą dożywotniego pozbawienia wolności. Taka sama kara miałaby grozić jeśli sprawca nie miał uprawnień. Posłowie PiS chcą też konfiskaty aut sprawców wypadków bez prawa jazdy.

Aktualizacja: 04.11.2024 11:14 Publikacja: 02.11.2024 08:07

Posłowie PiS chcą dożywocia za "zabójstwo drogowe". I rozszerzenia konfiskaty aut

Foto: Adobe Stock

Poselski projekt nowelizacji kodeksu karnego wniesiony do Sejmu przez Andrzeja Adamczyka i Rafała Webera, którzy w poprzednim rządzie kierowali Ministerstwem Infrastruktury, przewiduje wprowadzenie „zabójstwa drogowego”, jako kwalifikowaną postać wypadku. Od 12 lat pozbawienia wolności do dożywocia ma grozić kierującego pojazdem (tak w ruchu lądowym, jak wodnym i powietrznym), który „nie licząc się ze skutkami swojego czynu” powoduje śmierć człowieka

  • będąc w stanie nietrzeźwości lub
  • będąc pod wpływem środka odurzającego lub
  • w wyniku prowadzenia pojazdu bez uprawnień albo pomimo cofnięcia uprawnień. 

Czytaj więcej

Zabójstwo drogowe, czyli o jeden krok za daleko? Zamiast wykroczenia usiłowanie zabójstwa

Jak czytamy w uzasadnieniu, „na podstawie nowych przepisów wymiar sprawiedliwości będzie mógł przyjąć, że sprawca zabójstwa w ruchu komunikacyjnym „(..) działał umyślnie, jeżeli kierował pojazdem w stanie nietrzeźwości lub będąc odurzonym i było mu obojętne czy inni uczestnicy ruchu przeżyją jego jazdę w takim stanie”. Projektodawcy liczą, że ta nowa konstrukcja prawna umożliwi sądom sprawne orzekanie o winie sprawców najcięższych wypadków drogowych, które kończą się śmiercią przypadkowych osób. 

Kara równie surowa jak za ludobójstwo

- Kłopot polega na tym, że ten fragment uzasadnienia dość mocno rozmija się ze sformułowaniem, którym posługują się projektodawcy w treści projektowanego art. 173a k.k.. Gdyby brać za dobrą monetę ich intencję opisane w uzasadnieniu, to śmiało można byłoby bronić tezy, że w takich przypadkach już w tej chwili można skazywać takich sprawców za umyślne zabójstwo z art. 148 k.k. Bo jeżeli sprawca obejmował swoją świadomością możliwość pozbawienia kogoś życia i zgodnie z tym sformułowaniem „było mu obojętne, czy inni uczestnicy ruchu komunikacyjnego przeżyją jego jazdę w takim stanie” to mamy do czynienia z tzw. zamiarem ewentualnym – mówi dr Grzegorz Bogdan z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Jak tłumaczy, sprowadza się to tego, że sprawca przewiduje możliwość popełniania czynu zabronionego i ani tego chce, ani nie chce, czyli jest mu to obojętne. Gdyby się udało wykazać sprawcy ową obojętność woli, to sprawca nie byłby ścigany w oparciu o typy przestępstw komunikacyjnych, lecz po prostu za zabójstwo z zamiarem ewentualnym.

- Po drugie trudno mi zaakceptować tezę, że użycie w przepisie sformułowania „nie licząc się ze skutkami swojego czynu” uwolni wymiar sprawiedliwości od dywagacji na temat tego, czy mamy do czynienia z zachowaniem umyślnym czy nieumyślnym. Definicja umyślności czy nieumyślności określona w art. 9 k.k. nie ulega przecież zmianie. Tymczasem zbrodnię można popełnić wyłącznie umyślnie. Należałoby zatem domniemywać, że sprawca powinien obejmować zamiarem spowodowanie skutku w postaci śmierci człowieka - zwraca uwagę ekspert.

De facto byłaby to kwalifikowana, czyli zagrożona surowszą karą, postać zabójstwa. Jak zauważa karnista, projektowana kara – minimum 12 lat więzienia dla sprawcy wypadku ze skutkiem śmiertelnym – byłaby identyczna jak ta grożąca np. za wszczęcie czy prowadzenie wojny napastniczej, za ludobójstwo czy za czystki etniczne i surowsza niż za użycie broni masowego rażenia. Mało tego. Jak zauważa ekspert, jeżeli autorzy projektu zakładają a priori, że sprawca śmiertelnego wypadku będąc nietrzeźwym, odurzonym czy też prowadząc pojazd bez uprawnień, jest obojętny wobec skutku swojego czynu, to w takim razie samą jazdę w stanie nietrzeźwości, pod wpływem narkotyków czy nawet bez uprawnień należałoby uznać za usiłowanie zabójstwa drogowego.

Konfiskata za jazdę bez uprawień

Poza tym, projekt zrównuje sytuacje w których kierowca prowadzi nie nabywszy uprawnień i pomimo pozbawienia uprawnień (np. przez sąd, czy decyzją administracyjną). Nie chodzi tylko o zakazy prowadzenia pojazdu za przestępstwo lub wykroczenie. Z jazdą bez uprawnień mamy do czynienia również wtedy, gdy np. kierujący nigdy nie zdał na prawo jazdy, może prowadzić tylko w okularach – a ich zapomniał, ma uprawnienie na jakąś kategorię pojazdów, a jedzie pojazdem innej kategorii czy wreszcie minął termin ważności dokumentu. To również jest jazda bez uprawnień.

- Sytuacja kogoś, kto spowodowałby śmiertelny wypadek kilka tygodni po zdanym egzaminie, byłaby diametralnie różna od kogoś, kto spowodowałby taki wypadek kilka tygodni przez uzyskaniem uprawnień. W tym pierwszym przypadku sprawca odpowiadałby za „normalny” wypadek ze skutkiem śmiertelnym, temu drugiemu groziłoby od 12 lat do dożywocia – zauważa dr Bogdan.

Czytaj więcej

Konfiskata auta za jazdę z zakazem prowadzenia? Konsekwencje śmierci na Trasie Łazienkowskiej

Co więcej, projekt przewiduje dopisanie do art. 178a, który przewiduje karę do trzech lat pozbawienia wolności za jazdę w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środków odurzających, znamienia w postaci jazdy bez wymaganych uprawnień, albo pomimo cofnięcia uprawnień. Mało tego, posłowie proponują również by sąd obligatoryjnie orzekał w takich sytuacjach przepadek pojazdu (podobnie jak wobec sprawców „zabójstwa drogowego”). Tymczasem dziś jazda bez uprawnień jest wykroczeniem z art. 94 § 1 k.w., za który grozi kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.

- Jestem za tym by surowo karać pijanych kierowców, ale trzeba zachować jakiś umiar i proporcje – mówi prof. Ryszard Stefański z Uczelni Łazarskiego specjalizujący się w prawie drogowym. - Przecież przy takiej konstrukcji przepisów sprawcy bardziej będzie się opłacało przyznać do zabójstwa, bo dolna granica kary jest o dwa lata niższa od proponowanego "zabójstwa drogowego – mówi ekspert.  - Odbieram bardziej to jako próbę zaistnienia niż rzeczywistą chęć wprowadzenia racjonalnych przepisów. Myślę, że w tym kształcie projekt nie ma absolutnie żadnej szansy na uchwalenie – kwituje prof. Stefański. 

Ostrze wymierzone w kierowców bez prawa jazdy, a nie uczestników nielegalnych wyścigów

- Abstrahując od prowizorycznej techniki legislacyjnej, należałoby sobie zadać pytanie, czy tak drastyczne podniesienie sankcji i dodanie znamion w postaci prowadzenia bez uprawnień jest racjonalne. Zwłaszcza, że w projektowanych przepisach w ogóle nie pojawia się odniesienie do uczestników nielegalnych wyścigów ulicznych czy też sprawców, którzy drastycznie przekraczają prędkość. Pojawia się pytanie, czy rzeczywiście ci, którzy prowadzą pojazd bez posiadania uprawnień, a zwłaszcza, ci którzy takich uprawnień nigdy nie nabyli, są bardziej niebezpieczni niż uczestnicy wyścigów drogowych – konkluduje dr Bogdan.  – Nie mówiąc już o tym, że projektowane drastyczne sankcje naruszają wszelkie proporcje w ochronie dóbr prawnych. Pojawia się więc pytanie, czy ktoś, kto spowodował śmierć człowieka w sytuacji opisanej w art. 173a k.k. powinien być traktowany surowiej niż ktoś, kto spowodował ją zadając komuś np. kilka ciosów nożem. Lub odwrotnie, czy ktoś, kto posłużył się nożem zabijając inną osobę, powinien być traktowany łagodniej niż sprawca zbrodni w postaci zabójstwa drogowego – podsumowuje ekspert.

Poselski projekt nowelizacji kodeksu karnego wniesiony do Sejmu przez Andrzeja Adamczyka i Rafała Webera, którzy w poprzednim rządzie kierowali Ministerstwem Infrastruktury, przewiduje wprowadzenie „zabójstwa drogowego”, jako kwalifikowaną postać wypadku. Od 12 lat pozbawienia wolności do dożywocia ma grozić kierującego pojazdem (tak w ruchu lądowym, jak wodnym i powietrznym), który „nie licząc się ze skutkami swojego czynu” powoduje śmierć człowieka

  • będąc w stanie nietrzeźwości lub
  • będąc pod wpływem środka odurzającego lub
  • w wyniku prowadzenia pojazdu bez uprawnień albo pomimo cofnięcia uprawnień. 
Pozostało 92% artykułu
Podatki
Skarbówka zażądała 240 tys. zł podatku od odwołanej darowizny. Jest wyrok NSA
Prawo w Polsce
Jest apel do premiera Tuska o usunięcie "pomnika rządów populistycznej władzy"
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Prawo karne
Rząd zmniejsza liczbę więźniów. Będzie 20 tys. wakatów w celach