Wiele razy zdarzyło mi się krytykować orzeczenia sądów, w tym administracyjnych, i uważam, że to nie tylko dopuszczalne, ale i pożądane w demokratycznym państwie prawa. Zbytnie przywiązanie do formalizmu, które dokumenty często stawia wyżej niż żywego człowieka, czy też ekspresowe tempo rozprawy po wielomiesięcznym oczekiwaniu na nią to bowiem tylko niektóre problemy sądownictwa administracyjnego. A przecież to właśnie ci sędziowie chronią prawa jednostek w starciu z machiną państwa. I to oni powinni najgłośniej protestować przeciwko próbom odebrania sądom niezależności.
Bronią przed biurokracją
Zgodnie z art. 184 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej sądy administracyjne sprawują kontrolę nad działalnością administracji publicznej. Przede wszystkim oceniają zgodność z prawem indywidualnych aktów skierowanych przez władze do obywateli. Ich rolą jest gwarantowanie praw i wolności jednostek w zderzeniu z administracją publiczną. Tak ją widzą one same.
Na pierwszych stronach obszernej informacji o działalności sądów administracyjnych w 2016 r. znalazło się następujące zdanie: „Dbałość o sprawowanie wymiaru sprawiedliwości (...) wynika z potrzeby zapewnienia sprawiedliwego rozpatrzenia sporu pomiędzy jednostką a organem, który w procesie stosowania prawa zajmuje zawsze pozycję dominującą".
W debacie poświęconej reformom sądownictwa rzadko się wspomina, że administracja ze swoim zapleczem merytorycznym, aparatem represji czy po prostu z możliwością kształtowania praw i obowiązków obywateli będzie miała zawsze przewagę nad pojedynczym obywatelem. Niejednokrotnie odczuli to ci, którzy zdecydowali się skierować swoje sprawy do sądów administracyjnych, a te bardzo często stawały w ich obronie w sporze z biurokratyczną machiną. W 2016 r. wojewódzkie sądy administracyjne wyeliminowały z obrotu prawnego średnio 19,78 proc. decyzji i innych czynności organów administracji, co oznacza, że w aż jednym na pięć przypadków potwierdziło się, że organy popełniły błędy. Kosztem obywateli. Podobne dane są o rozstrzygnięciach w sprawach skarg na akty i czynności izb skarbowych oraz urzędów kontroli skarbowej, a w ponad 30 proc. przypadków sądy administracyjne uznały, że organy pozostawały bezczynne lub przewlekle prowadziły sprawy. Satysfakcję mogą mieć również członkowie wspólnot samorządowych, którzy, korzystając ze skargi powszechnej, w ponad 60 proc. spraw wygrali z organami samorządu.
Ci, którzy spór z administracją przegrali, z pewnością są rozgoryczeni rozstrzygnięciem sądu, ale równie silne jest rozczarowanie organami, które podjęły niesprawiedliwą w poczuciu obywateli decyzję. O tym, że sądy, nie tylko administracyjne, działają dobrze jest, według badań CBOS przekonanych 36 proc. Polaków, czyli tyle samo, ile według badań uznało w kwietniu tego roku, że rząd dobrze wykonuje swoją pracę. W informacji o działalności sądów administracyjnych sędziowie wydają się zdawać sprawę ze swojego mało komfortowego położenia, pisząc, że „(...) zarówno dobro publiczne, jak i dobro jednostki korzystają z konstytucyjnie gwarantowanej skutecznej ochrony prawnej. Dlatego przy rozstrzyganiu spraw musi być zachowany właściwy dystans i powściągliwość, nie można bowiem a priori przyjąć nadrzędności jednego z tych dóbr nad drugim. O ile obywatel przegrywający przed sądem może uznać, że potraktowano go niesprawiedliwie, o tyle należy docenić, ile razy to sądy wyeliminowały przypadki wykorzystywania dominującej pozycji przez podmioty publiczne".