– Pocztę Polską trzeba wymyślić na nowo – stwierdził po objęciu funkcji prezesa tej spółki Sebastian Mikosz. I dodał, że znajduje się ona w stanie śmierci klinicznej.
Zapóźnienie, przerost zatrudnienia
Ze sprawozdań finansowych Poczty Polskiej wynika, że jej strata za 2023 r. sięgnęła 621 mln zł, podczas gdy rok wcześniej było to niespełna 6 mln zł na minusie. Zresztą większość poprzednich lat firma kończyła z wynikiem ujemnym. Od kilku miesięcy nowy zarząd Poczty Polskiej przygotowuje zmiany, które w jego ocenie są koniecznie, by spółka mogła wyjść na prostą.
– Zmiany nie mogą być odkładane na półkę na kolejny rok, dwa czy trzy. Bo przez ten czas konkurencja rozwinie się tak mocno, że nie będzie już czego reformować – słyszymy od osoby doskonale znającej sytuację Poczty Polskiej, która prosi o anonimowość. – Tradycyjne usługi pocztowe gasną, dlatego Poczta jak najszybciej musi zacząć inwestować w nowe produkty. Potrzebne są ogromne inwestycje w nowoczesne systemy informatyczne, technologie i cyfryzację. Trzeba uprościć wiele procesów, by były bardziej efektywne i mniej czasochłonne. Jednym z powodów fatalnej kondycji Poczty są nierealizowane przez lata strategie, które zakładały poprawę sytuacji w spółce. Ale wszystko kończyło się na założeniach – mówi nasz rozmówca.
„Rzeczpospolita” dotarła do analiz, na podstawie których nowe kierownictwo Poczty Polskiej przygotowywało tzw. raport otwarcia (nieupubliczniony) oraz program transformacji spółki, który ma być ogłoszony, być może już we wtorek lub w środę. Wskazują one powody kiepskiej pozycji rynkowej Poczty Polskiej. To nie tylko niekorzystna struktura przychodów, niski poziom ich dywersyfikacji oraz dominacja usługi listowej. Do tego dochodzą opóźnione z powodów zaniedbań poprzedniego kierownictwa w strategicznych inwestycjach na perspektywicznych rynkach z powodu zaniedbań.