To znaczy, że operacje niemieckiej grupy lotniczej wracają do czasów sprzed pandemii.
W 2020 roku Niemcy zwolnili 22 tys. osób zatrudnionych na etatach, z tego połowę w samych Niemczech. Oznacza to, że załoga zmniejszyła się wówczas o 16 proc. ze 135 tys. zatrudnionych. Z pozostałych, aż 87 tysięcy osób dostało nowe kontrakty z mniejszym wymiarem godzin pracy, a ich płace były dofinansowywane przez państwo.
— Bez znaczącej redukcji kosztów zatrudnienia nigdy nie wyjdziemy z tego kryzysu i stracimy możliwość ponownego startu w czasach, kiedy pandemia się skończy. Jeśli tego nie zrobimy, dojdzie do znacznego osłabienia Lufthansy — tłumaczył wtedy Michael Niggemann, szef działu personelu i prawa w Grupie Lufthansy.
Czytaj więcej
Rosyjskie linie lotnicze Ural Airlines podjęły decyzję w sprawie samolotu, który zamiast na lotnisku wylądował na polu pszenicy. Przyczyną wypadku był ewidentny błąd pilotów, którzy zatankowali za mało paliwa.
W szczycie pandemicznego kryzysu Lufthansa operowała tylko 63. z 763 posiadanych samolotów. 2023 był pierwszym rokiem, w którym na poważnie zaczęto przywracać operacje. W efekcie pojawiły się potężne braki kadrowe. I zaczęły się ponowne rekrutacje.