Marcin Susmanek, członek zarządu Alsendo, prognozuje wzrostu cen w branży kurierskiej, a podwyżki obejmą cenę transportu lub pojawią się w formie nowych, dodatkowych opłat.
- Przewoźnicy będą mieli zatem powody do dalszego rozwoju i promowania usług nadania i doręczenia przesyłek do punktów lub automatów paczkowych. Głównie ze względu na znacznie niższy koszt obsługi tzw. pierwszej i ostatniej mili oraz wyższą efektywność tej metody dostaw niż w przypadku doręczenia do drzwi – przekonuje.
A już dziś to rynek, który mocno rośnie. Nie dziwi więc, że bitwa o wykrojenie sobie kawałka tortu KEP, wycenianego na ponad 17 mld zł, jest ostra. Tu królem jest InPost - dysponuje ponad 18 tys. urządzeń, a do końca roku chce ich mieć już 20 tys. Ambitne plany rozwoju mają także DPD, czy DHL. Ten drugi ma w naszym kraju już ponad 14 tys. lokalizacji, w których klienci mogą odbierać przesyłki (współpracuje m.in. z Lidlem, Kauflandem, Kolporterem, czy Shellem), ale buduje też sieć urządzeń paczkowych. - Automaty POP Box docelowo stworzą kilkutysięczną sieć maszyn nadań i odbioru w całej Polsce - zapowiada Justyna Dąbrowska, rzecznik DHL Parcel Polska.
Czytaj więcej
Firmy kurierskie na potęgę inwestują w automaty paczkowe, tnąc koszty ostatniej mili.
W grze jest również Poczta Polska, która dysponuje siecią ok. 17 tys. punktów odbioru, choć w głównej mierze to nie automaty paczkowe (operator dopiero w przyszłym roku chce dysponować 2 tys. takich urządzeń), lecz placówki własne i punkty partnerów, w tym np. Żabki, ABC, Lewiatana, czy Delikatesów Centrum. - Intensywnie pracujemy nad rozwojem sieci odbioru przesyłek kurierskich - przekonuje jednak Krzysztof Falkowski, prezes PP.