Lotniska tną liczbę połączeń, bo dostosowują ją do swoich możliwości. Strajkują załogi Ryanaira, odwołane rejsy mają TAP, LOT, Air France, chociaż się tym nie chwalą, ale informacje na lotniskowych monitorach dokładnie pokazują, co się dzieje. Wątpliwości nie pozostawiają również widok kolejek do stanowisk przewoźników, gdzie przemęczeni pracownicy starają się znaleźć alternatywne połączenia.
British Airways, Brussels Airlines i SAS poinformowały we wtorek, 5 lipca, że nie przewiozą łącznie ćwierć miliona pasażerów. BA i Brussels, bo ich lotniska nie są w stanie skontrolować i obsłużyć wszystkich chętnych. SAS, bo piloci strajkują, a linii grozi upadłość i właśnie wystąpiła o ochronę przed wierzycielami. Wcześniej o odwołaniu 3 tysięcy lipcowych połączeń poinformowała Lufthansa. Tymczasem pasażerów nie bardzo obchodzą kłopoty przewoźników, bo kupili bilet i chcą polecieć.
Czytaj więcej
Nie przyniosły efektu wielodniowe negocjacje z zarządem. Piloci SAS zastrajkują. „Będziemy musieli odwołać 50 proc. połączeń. Ucierpi przynajmniej 30 tys. pasażerów” — informuje zarząd.
W tej sytuacji Geert Sciot, były pracownik Brussels Airlines i rzecznik przewoźnika ma kilka rad dla pasażerów, którzy muszą, albo bardzo chcą polecieć tego lata. Oto skrót poradnika, który przysłał:
• Już podczas rezerwacji wybieraj rejs poranny. Takie loty najczęściej są o czasie, albo z niewielkim opóźnieniem, bo samoloty nocują na lotnisku wylotu. Im później wylecimy, tym większe ryzyko opóźnienia.