Branża lotnicza rośnie i w Europie oraz Stanach Zjednoczonych znajduje się znacznie powyżej poziomów z 2021 roku. Odbicie ułatwia zwiększony popyt na bilety lotnicze i stopniowe znoszenie restrykcji covidowych. Najtrudniejsza sytuacja jest w Azji, gdzie kolejna fala zakażeń koronawirusem przydusiła popyt. Rosnące ceny paliwa, dodatkowe koszty związane z certyfikatami emisyjnymi i obawy o rozprzestrzenianie się małpiej ospy wywołują obawy, że lotnictwo może ponownie ucierpieć.
Jak wynika z danych międzynarodowej organizacji lotniczej IATA, w marcu 2022 r. ruch pasażerski w Europie wzrósł o 247 proc. w porównaniu z marcem 2021. Co więcej, pomimo omijania rosyjskiej przestrzeni powietrznej liczba lotów między Europą a Azją zwiększyła się o ponad 10 proc. względem lutego tego roku. Zwiększony ruch pomógł choćby Wizzairowi, który w kwietniu przewiózł 3,6 mln. pasażerów w porównaniu z 3,3 mln w kwietniu 2019 r.
Linie otwierają więcej połączeń i jak podaje firma analityczna OAG, już w połowie czerwca będą w stanie przewieźć na trasach krajowych na świecie więcej pasażerów niż w 2019 r.
Natomiast mniej osób decyduje się na loty między największymi lotniskami. Przepustowość tych tras spadła o 40 proc. od 2019 r. Ma to związek z modelem funkcjonowania linii typu low-cost. Jak mówi Mariusz Barszcz, redaktor naczelny portalu Aviation24.pl, tanie linie korzystają z mniejszych i mniej zatłoczonych lotnisk, z których mogą latać całą dobę.
Co więcej – jak zwraca uwagę Adrian Furgalski, wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR – latanie point-to-point pozwala elastyczniej reagować na popyt i oferować więcej lotów. Przykładem jest Ryanair, którego na początku kwietnia oferował o 14 proc. więcej miejsc niż w analogicznym okresie w 2019 r.