Co najmniej jeden rosyjski statek handlowy wyładowany ukraińskim zbożem został zawrócony z portu docelowego. Matros Pozynicz (nazwany tak na cześć żołnierza, który zginął w Syrii w 2015) płynął do Aleksandrii w Egipcie z 30 tysiącami ton zboża, ale Egipcjanie odmówili przyjęcia statku, który w efekcie popłynął do syryjskiej Latakii.
Martos Pozynicz załadowany został prawdopodobnie pod koniec kwietnia. Według CNN – 27 kwietnia statek zakotwiczył u wybrzeży Krymu i wyłączył swój transponder, następnie był widziany w Sewastopolu. A to do tego miasta trafiają transporty ziarna, które rosyjskie wojsko przejmuje na okupowanych terytoriach Ukrainy. Według ukraińskich urzędników tysiące ton trafia ciężarówkami do krymskiego portu, a następnie na statki takie jak Matros Pozynicz.
Pozynicz nie miał szczęścia nie tylko w Aleksandrii, ale także w Bejrucie. Również Libańczycy nie mieli ochoty na trefne zboże. W Latakii zboże, jak twierdzą eksperci, może zostać przeładowane na inne statki lub rozładowane na ląd skąd dalej może powędrować transportem lądowym.
- Znaczna część zboża skradzionego z Ukrainy znajduje się na statkach pływających pod rosyjską banderą po wodach Morza Śródziemnego. Najbardziej prawdopodobnym miejscem przeznaczenia tego ładunku jest Syria, skąd zboże może być przemycane do innych państw Bliskiego Wschodu – twierdzi w komentarzu na temat nielegalnego eksportu resort obrony Ukrainy.
Czytaj więcej
Zablokowanie przez Rosję ukraińskich portów może doprowadzić do zatrzymania wywozu zbóż z Ukrainy i niesłychanej drożyzny żywności. Polskie porty mogą pomóc w tej sytuacji.